Fahrenheit Project part 6

Fahrenheit Project part 6
    ULTIMAE RECORDS
    Compilation
    Fahrenheit Project part 6
    2006

      1. ASD
      SCANN-TEC
      2. Whales Street
      IRUKANDJI
      3. Erasing Pluto
      CELL
      4. Orientations
      H.U.V.A. NETWORK
      5. DOT
      SYNC24
      6. Levitate
      SOLAR FIELDS
      7. Together, we are…
      SUNDIAL
      8. Bam
      AES DANA
      9. Radio Bombay
      HOL BAUMANN

______________________________

W 2006 roku Ultimae Records zaprezentowała szóstą już część kompilacji FAHRENHEIT PROJECT, na której znalazły się m. in. utwory takich artystów jak: Cell, Solar Fields, Sync 24 czy Hol Baumann. Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej płyty, pojawiły się głosy zachwytu, ale i takie, które wyrażały niezadowolenie z powodu braku oryginalności. Byli tacy, którzy stwierdzali, że szósta część to najsłabsza spośród propozycji FAHRENHEIT PROJECT. Podobno „de gustibus non est disputandum”, ale trudno mi w tym przypadku pozostać obojętną na negatywne opinie, bo kompletnie się z nimi nie zgadzam. Uważam, że ta kompilacja trzyma poziom, jaki ustanowiły wcześniejsze wydania FAHRENHEIT’a, kawałki są idealnie do siebie dopasowane, przejścia z jednego w drugi są płynne; nie ma tu niepotrzebnych dźwięków, które mogłyby irytować, ani uczucia niedosytu czy zawodu. Tak się dziwnie złożyło, że każda część FAHRENHEIT PROJECT została odkryta przeze mnie podczas jazdy na rowerze i zawsze moje przejażdżki były wyjątkowo udane. Procedura przy postępowaniu z FAHRENHEIT PROJECT PART SIX była taka sama, jak w przypadku pozostałych – zgrałam muzykę na odtwarzacz, wsiadłam na rower i wybrałam się w leśną podróż ze słuchawkami w uszach. Pora więc na krótką relację z tej muzyczno – rowerowej wyprawy.

Taniec ognia z wodą – tak najkrócej można podsumować tą kompilację; zresztą wystarczy spojrzeć na okładkę, na której widać połączenie dwóch z pozoru wrogich wobec siebie żywiołów. Płytę rozpoczyna delikatnie, a później coraz mocniej i mocniej kawałek ASD. Do mocnego beat’u dodano szczyptę damskiego wokalu. Genialny początek rowerowej wyprawy.
WHALES STREET sprowadza zimny, ale przyjemny, wiosenny wiatr na policzki. Wiaterek porusza też drzewa w lesie, z których dochodzą odgłosy ptaków.
ERASING PLUTO pojawia się w postaci fali ciepła. Słońce ogrzewa moją twarz swoimi promieniami, po raz pierwszy czuję obecność ognia na tej płycie; pokazuje swoją siłę i dominację nad pozostałymi żywiołami.
ORIENTATIONS wzbudza pewien niepokój. Zastanawiam się, w którą stronę pojechać – w prawo, w lewo, a może prosto? Kieruję wzrok ku niebu i wśród chmur szukam odpowiedzi. Głos anioła podpowiada mi, żeby rozłożyć ręce i poszybować w górę…
DOT. Ramiona zamieniają się w śnieżno – białe skrzydła; niesamowita wolność.
LEWITUJĘ.
TOGETHER, WE ARE. Spadam w dół, ale tak, jak piórko – powoli, bez niepotrzebnej gwałtowności. Przecieram oczy, bo nie wierzę w to, co widzę. Pode mną małe jeziorko, na którego tafli odbijają się promienie słońca. Woda łączy się z ognistymi liniami – no to mamy nasz taniec ognia z wodą.
BAM. Wpadam do jeziorka, ale jego woda jest tak ciepła, że nie chcę z niej wyjść. Bez chwili wahania postanawiam zanurkować i sprawdzić, co kryje jej dno…
Na dnie odnajduję jakiś stary przedmiot. Podpływam bliżej, przyglądam mu się – to stare radio, RADIO BOMBAY. Wyciągam go ponad taflę jeziora, a ono zaczyna grać melodię z odległego zakątka świata. Głos Hinduski pojawiający się jako echo kończy moją muzyczną przygodę.

Posłuchajcie i sami wyraźcie swoją opinię na temat kompilacji FAHRENHEIT PROJECT PART SIX. Być może tak, jak na mnie, zrobi na Was ogromne wrażenie, a jeśli nie, to zapewniam, że nie pozostaniecie wobec niej obojętni.
______________________________

10 / 10
Kasia