Asura – Lost Eden
Asura Lost Eden 2003
2. Lost Eden 3. From The Abyss 4. Raindust 5. Land & Freedom 6. Fahrenheit 7. Requiem From Nowhere 8. Incoming 9. The Battle Of Devas 10. Le Vol D’Icare |
______________________________
Zwykle przy włączaniu odtwarzacza staram się wybierać muzykę, której jeszcze nie udało mi się poznać, albo wydaje mi się, że nie odkryłam jej do końca. Czasem jest jednak tak, że pewne albumy wracają do mnie jak bumerang i chociaż z jednej strony znam je dosyć dobrze, to z drugiej zaskakują mnie za każdym razem. Do takich właśnie albumów – bumerangów mogę śmiało zaliczyć LOST EDEN Asury, który pochłaniał mnie bez reszty niejeden raz, a i ostatnio wrócił do mnie ze zdwojoną siłą.
Z czym najogólniej kojarzy mi się Asura? Na pewno z jakimś sekretem – śledząc muzykę artystów wydających albumy poprzez Ultimae, dochodzę do wniosku, że to Asura pozostaje dla mnie nadal tajemnicza. W LOST EDEN pojawiają się dosyć charakterystyczne śpiewy gregoriańskie, występy chórów (nie przepadam za śpiewami chórów, ale tutaj zupełnie mi nie przeszkadzają). Kiedy słyszę dźwięki RAJU UTRACONEGO, mam wrażenie, że momentami przenoszę się do starego kościoła, katedry w stylu gotyckim; czuję ducha średniowiecza, mistycyzm. Brunatne cegły przyciemniają nieco wnętrze katedry, ale witraże i gdzieniegdzie ustawione świece sprawiają, że w środku robi się naprawdę przytulnie, mimo budowli przytłaczającej swoją wielkością.
Opowieść Asury o RAJU UTRACONYM jest w pełni dopracowaną i zamkniętą kompozycją. Zaczyna się od PROLOGU, który zapowiada biblijny upadek pierwszej kobiety i mężczyzny. Ziemia zaczyna się trząść, a przyroda, istoty żywe, które wcześniej zostały stworzone przez Boga śpiewają pieśń na powitanie Adama i Ewy. Słychać dźwięki fletu, na którym gra anioł siedzący na chmurze. Sam Bóg przemawia powolnym, donośnym i hipnotyzującym głosem. Wreszcie na świecie pojawia się mężczyzna i kobieta, patrzą na siebie ze zdumieniem, emocje wyrażają poprzez śpiew, zatapiają się w tańcu wśród bujnie kwitnących drzew, kwiatów, latających ptaków, zwierząt błądzących gdzieś po ziemi, przy strumykach z krystalicznie czystą wodą. Adam i Ewa doświadczają miłości, beztroskiego życia pełnego przyjemności, ale kobieta sięga po owoc drzewa zła (w naszej kulturze przyjęło się mówić o jabłku jako o owocu zakazanym, co wyniknęło niestety ze złego odczytu Biblii – „malum” oznacza zło, a „malus” – jabłoń). A wąż ciągle wije się po ziemi… W czasie słuchania tytułowego kawałka skojarzenia biblijne wydają mi się dosyć oczywiste, zresztą wystarczy spojrzeć na okładkę albumu, żeby w oczy rzuciło się jabłko i wąż z raju.
Jeżeli chodzi o pozostałe kawałki, to wydaje mi się, że nadal wiążą się dosyć ściśle z postacią pierwszych ludzi i z ich dziejami po zjedzeniu owocu zła. Adam i Ewa wygnani z raju błądzą po świecie, zaglądając w różne strony świata – w muzyce LOST EDEN czuć szeroko pojętą world music, etniczne wstawki. Kobieta i mężczyzna przeżywają wzloty i upadki, rozwijają się, na świat przychodzi ich potomstwo, którego losy można odnaleźć w warstwie dźwięków, jakimi bombarduje nas Asura. Flety, didgeridoo, fletnia Pana, gitara, instrumenty smyczkowe, śpiewy wokalistów, modlitwy z różnych zakątków kuli ziemskiej, aura tajemniczości, słońce, deszcz, wołanie świerszczy, przyjemnie zmieniający się beat, połączenie światła z ciemnością, ciszy z burzą, rzeczywistości z iluzją – to wszystko jest obecne w albumie Asury z 2003 roku. Dla mnie wręcz mistrzowskimi kawałkami albumu LOST EDEN są FAHRENHEIT, REQUIEM FROM NOWHERE i THE BATTLE OF DEVAS, bo przenoszą mnie w te miejsca, w których jest mi najzwyczajniej w świecie dobrze – w góry, do lasów, na zielone, pachnące kwiatami i tętniące życiem łąki. Pozostały materiał muzyczny LOST EDEN trzyma poziom i nie odstaje od kawałków, które są dla mnie majstersztykami. Ten album trzeba poznać, bo co tu dużo mówić, daje dużo przyjemności, porusza wrażliwość, wzrusza i pomaga w zaspokojeniu ukrytych pragnień estetycznych.
______________________________
9.5 / 10
Kasia