FSOL – Lifeforms

FSOL - Lifeforms
    VIRGIN RECORDS
    FSOL
    Lifeforms
    1994

      1. Cascade
      2. Ill Flower
      3. Flak
      4. Bird Wings
      5. Dead Skin Cells
      6. Lifeforms
      7. Eggshell
      8. Among Myselves
      1. Domain
      2. Spineless Jelly
      3. Interstat
      4. Vertical Pig
      5. Cerebral
      6. Life Form Ends
      7. Vit
      8. Omnipresence
      9. Room 208
      10. Elaborate Burn
      11. Little Brother

______________________________

Dla wielu podstawowym wyznacznikiem i ikoną psychedelicznego chillout’u był wydany w 1998 roku przez brytyjski label Twisted Rec. ponadczasowy album Shpongle pt. ARE YOU SHPONGLED? Ten rok uważany jest przez pokaźne grono wielbicieli tej muzyki za początek, który dał miejsce nowemu nurtowi. Jednak cztery lata wcześniej inny brytyjski projekt, o bardzo patriotycznie brzmiącej nazwie popełnia album – arcydzieło, który staje się natchnieniem i muzą dla wielu muzyków (w tym także dla samego Simon’a Posford’a z duetu Shpongle), mam zatem zaszczyt przedstawić Future Sound Of London.

Zerknijmy zatem bardziej dokładnie na drugi już album brytyjskiej formacji. Wcześniej mieliśmy okazję doświadczyć ich pierwszego krążka pt. ACCELERATOR, który jednak mimo całkiem sporej popularności, jaką zyskał nie tylko na Wyspach Brytyjskich, nie dorównuje swojemu młodszemu bratu. LIFEFORMS – dwupłytowe wydanie przepełnione bardzo tłustymi i przede wszystkim psychedelicznymi dźwiękami, które dostrzegło światło dzienne za sprawą brytyjskiej wytwórni Virgin Records, jak już wcześniej wspomniałem w 1994 roku.

Angielski duet, w skład którego wchodzą panowie Cobain i Dougans, zdecydował tym razem wspólnie z nami odnaleźć jakieś istniejące, obce FORMY ŻYCIA. Od pierwszego do ostatniego dźwięku płyta wymaga od słuchacza absolutnego skupienia i interpretacji każdego szmeru, stuknięcia, uderzenia i trzasku. Na pewno więc nie jest to album, którego można słuchać jako „zapychacz”. Jeśli masz zatem ochotę posłuchać sobie muzyki jako dodatku do innego zajęcia, które masz zamiar wykonywać – LIFEFORMS nie będzie tu niestety idealnym wyborem. Trudno będzie mi o stosowną receptę na właściwy odbiór Przyszłych Dźwięków Londynu, ale polecam przesłuchanie płyty przy wykorzystaniu słuchawek. Tylko wtedy jesteśmy w stanie naprawdę zrozumieć i we właściwy sposób odebrać tą niesamowitą fontannę dźwięków i brzmień, które potrafią wywoływać w naszej podświadomości tak różne stany. Zachwyt, strach, podziw, przerażenie, pokorę, radość i tysiące innych, których mój jakże ograniczony język nie potrafi teraz przytoczyć. Mimo że, jak napisałem wcześniej, płyta nie należy do łatwych w interpretacji i zrozumieniu, głównie ze względu na swój specyficzny charakter, to na pewno warta jest zachodu (i to nie jednego).

Czy zatem odnaleźliśmy jakieś obce, istniejące FORMY ŻYCIA po przesłuchaniu tej epopei? Myślę, że to pytanie do każdego z osobna, bo odpowiedź – zapewniam – nie będzie ograniczona do „tak” lub „nie”. Ja jedynie dodam, że LIFEFORMS to ponadczasowy album, swoistego rodzaju drogowskaz dla wielu kompozytorów, artystów, dj’ów, a także zwykłych odbiorców. Wzór do naśladowania i wydeptana ścieżka, po której chodząc nawet dziesiątki lat, nigdy nie będziemy pewni, co będzie dalej i dokąd zdołamy dojść.
______________________________

9.5 / 10
Marion