Ishq – Sama

English / Polish version

Ishq - Sama
    ELECTRONIC SOUNDSCAPES RECORDS
    Ishq
    Sama
    2010

      1. Intro
      2. Sama
      3. Vidya
      4. Energeia
      5. Elysian
      6. Urasvati
      7. Persia
      8. Path
      9. Mandala

______________________________

Współczesny Doktor Jekyll i Mr Hyde, czyli człowiek o tysiącu i jednej twarzy, a raczej o tysiącu i jednej postaci wraz z Jacqueline Kersley tworzy projekt o tajemniczo brzmiącej nazwie – Ishq. Oczywiście twórczość Matta Hilliera, bo o nim właśnie mowa, znana jest także z wielu innych projektów takich, jak chociażby: Ishvara czy Elve. Dziś jednak przyjrzyjmy się z bliska koronnemu projektowi, z którego pan Hillier dał się poznać najbardziej. Dokładnie 10 września 2010 roku tym razem za sprawą greckiego labelu Electronic Soundscapes Records pojawia się najnowsza pozycja Ishq o swojsko brzmiącym tytule – SAMA.

O samej muzyce Matta Hilliera można pisać wiele. Bardzo wiele. A nawet jeszcze więcej. Cokolwiek byśmy jednak o niej napisali, to i tak odbiorców tej muzyki można podzielić tylko (i aż) na dwie grupy – tych, którzy zachwycają się każdym elementarnym dźwiękiem i wręcz rozpuszczają się, słuchając muzyki, która wychodzi spod ręki mistrza oraz tych, do których ona zupełnie nie trafia i pozostają na nią obojętni. Mimo że podział wydaje się dosyć prymitywny, to jednak jest bardzo istotny i zaraz postaram się wyjaśnić, dlaczego właśnie tak jest. Ishq trzyma poziom. Podobnie jak w przypadku innych wielkich tej sceny, tak i w przypadku Hilliera jego muzyka rządzi się własnymi prawami i jest na tyle charakterystyczna, że już po odsłuchaniu kilku pierwszych dźwięków jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie, kto za nimi stoi. W przypadku albumu SAMA sytuacja jest podobna. Dostaję do ręki nowy album, szybko rzucam okiem na przyjemną, zielona okładkę, na której dopiero po kilku minutach dostrzegam złożone dłonie (wskazujące najprawdopodobniej literę „A”). Płyta równie szybko trafia do odtwarzacza. No tak, jasne, już po kilku pierwszych dźwiękach z uznaniem kiwam głową w geście zadowolenia (na czym szybko sam się przyłapuję). Dobrze jest – myślę sobie. Bo jak inaczej? Uwielbiam te przestrzenie w jego muzyce, kiedy można sobie pozwolić na totalne wyłączenie i zresetowanie się. Brak tu jakichkolwiek granic, a to, co najbardziej kręci mnie w muzyce Ishq to fakt, że jest taka nieprzewidywalna. Trudno tu o jakieś schematy i konwenanse, a brak monotonnie powtarzających się sekwencji sprawia, że album absolutnie pochłania uwagę odbiorcy, nie pozwalając mu tym samym na zajęcie się czymś dodatkowym. Głęboka, pełna niespodzianek i bardzo „pejzażowa”, ambientowa podróż w najlepszym wydaniu – tak chyba w najbardziej prosty sposób można określić ów album. Idealnie byłoby posłuchać tych dźwięków, leżąc wygodnie w hamaku późną wiosną albo z początkiem lata gdzieś w ogrodzie czy sadzie, kiedy muzyka ta w perfekcyjny wręcz sposób łączyłaby się z dźwiękami natury. Echhh, rozmarzyłem się nieco. Czy jednak nie za bardzo słodzę? A jakieś negatywne strony albumu? Gdzie miejsce na krytykę? Hmm, no cóż, nie jest to wcale takie łatwe, mimo że naprawdę starałem się doszukać jakichś niedociągnięć. Naprawdę próbowałem.

Ci, którym twórczość Ishq nie jest obca i spodziewają się kontynuacji tego, do czego Matt zdołał nas przyzwyczaić, na pewno nie rozczarują się albumem SAMA. Jak napisałem, album trzyma poziom i nie zbacza na nowe, eksperymentalne szlaki. Jest to po prostu kawał solidnej dawki ambientowej muzyki, która powinna trafić nawet do najbardziej wybrednych. W każdym utworze widać szwajcarską wręcz dokładność, profesjonalizm, dbałość o każdy pojedynczy dźwięk i szczegół (co z resztą charakteryzuje nie tylko ten album Ishq). Nie jest to jakiś tam kolejny album, który możemy ustawić sobie na półce wraz z innymi płytami z tego gatunku. To naprawdę niecodzienna i unikatowa porcja doskonałych brzmień, które nie tylko skłaniają do refleksji, ale paradoksalnie dają ogromnego kopa i motywują do działania. Świetna robota panie Hillier. Dzięki wielkie!

______________________________

9 / 10
Marion