Tree Creation

Tree Creation
    REGEN RECORDS
    Compilation
    Tree Creation
    2008

      1. J-Spray
      SPOONBILL
      2. The Courtship
      BUMBLE
      3. Jungle Juice
      DAHEEN
      4. El Questione
      KALYA SCINTILLA
      5. Tumbleweed
      THERMOHALINE
      6. Click Hauz
      HIBERNATION
      7. Humming Bird
      DAHEEN
      8. Hunahau
      INDIJIKA
      9. Medit
      MYSTIC BEATS
      10. Deca
      BENT INTENT

______________________________

Otwieram oczy. Krótka reminiscencja wczorajszego wieczora sprawia, że nadal mam dreszcze, a plecy oblewa zimny pot. To nie mogło wydarzyć się naprawdę, to musiał być sen – w mierny sposób staram się oszukać samego siebie. Gdzie ja w ogóle jestem? Jak właściwie się tu znalazłem? Tyle razy obiecywałem sobie, że z tym skończę, to miał być ten ostatni raz. Akurat! Zawsze powtarzałem sobie, że tym razem robię to po raz ostatni tylko po to, by za jakiś czas znów do tego wrócić. Jednak do tej pory zawsze byłem w stanie to kontrolować, a przynajmniej tak mi się (zazwyczaj) wydawało. Oczywiście miałem świadomość, że kilkukrotnie zbliżyłem się do granicy, której przekraczać się nie powinno, jednak wydawało mi się, że dystans, który starałem się zachowywać był wystarczający. Czyżby jednak nie tym razem?

Muzyka! Właśnie uświadomiłem sobie, że ocknąłem się z trwającej agonii za sprawą dźwięków, które niczym stado wygłodniałych pijawek wdzierają się w moją (pod)świadomość. Umysł resztkami sił próbuje ogarnąć zaistniałą sytuację, ciało poddało się dawno temu. Pamiętam jedynie, że wieczorem jaz zwykle kładąc się spać, postanowiłem posłuchać muzyki, wtedy przypomniałem sobie o składance, którą kupiłem kiedyś na bazarze w Marakeszu. Stary, siwy, wyglądający na mędrca sprzedawca wręczył mi ją w skórzanym woreczku, szepcząc coś pod nosem. Dziwne, że akurat wczoraj przypomniało mi się o tym albumie. Wygrzebałem stary, wytarty woreczek z dna szafy, gdzie zalegał od czasu, kiedy wróciłem z moich ostatnich wakacji. Ostatnie, co pamiętam, to że włożyłem płytę do odtwarzacza CD i nacisnąłem „play”. Czy zatem to miejsce, ten dziwny zapach palących się kadzideł, wiercące mi dziury w mózgu dźwięki to jedynie skutek i efekt muzyki, którą (niefortunnie) zdarzyło mi się włączyć przed snem? Nieźle! Naprawdę nieźle! Zdarzało mi się odlatywać przy muzyce, ale tak realistycznie chyba jeszcze nigdy. Czy zatem z ostatnim utworem, wszystko wróci „do normy”, a ja zapamiętam to tylko jako dziwny, bardzo rzeczywisty sen? A co jeśli nie?

TREE CREATION – to składak – podróżnik, który zabiera nas na wycieczkę po wszystkich możliwych odmianach muzyki downtempo’wej: psydub, tribal, glitch, ambient i psychill. Artyści to głównie gwiazdy australijskiej sceny chillout zrzeszeni dzięki wytwórni Regen Records, która znana jest ze swojej „przyjaznej środowisku” polityki. Zdziwieni? Zapytacie pewnie jak to możliwe? Otóż odpowiedź na to pytanie znajdziecie już w momencie, kiedy płyta znajdzie się w Waszych dłoniach. Z pewnością zauważycie, że wszystko zaopatrzone jest tzw. certyfikatem FCS – czyli, że płyta jak i pudełko ulegają całkowitemu rozkładowi w czasie niespełna trzech lat. Co więcej, stajnia Regen obiecuje, że za każdy sprzedany egzemplarz recenzowanej właśnie kompilacji, jedno nowe drzewo zostanie posadzone na nie zalesionych, bądź dotkniętych pożarami obszarach Australii. Piękny gest i czapki z głów za pomysł.
______________________________

8 / 10
Marion