Fredrik Öhr – Falling Through The Earth

English / Polish version

Fredrik Öhr - Falling Through The Earth
    ALEPH ZERO RECORDS
    Fredrik Öhr
    Falling Through The Earth
    2009

      1. Shadows Fly Behind You
      2. A Day For Great Deeds
      3. Eating Fog
      4. Enough Time
      5. Naaga
      6. Disorientation
      7. Message
      8. Airport Song
      9. Morning Ritualism
      10. Fell From The Sky
      11. Interlocked
      12. Delgermaa
      13. Return
      14. Falling Through The Earth

______________________________

“Falling through the Earth offers a wonderful dreamy and fresh combination of North European atmospheres and textures interlaced with Asian influences, all dipped in 70s psychedelic delicate feel. Fredrik’s music has special warmth of instrumental and vocal work springing forth from sophisticated layers of electronic sounds, glitches and breaks creating an enchanting combination. Aleph Zero invites you to take part in this wonderful musical journey“.

Aleph Zero Records niewątpliwie należy do grona moich ulubionych psylabeli. Niewątpliwie również produkcje, które ukazują się pod ich szyldem, są z reguły zwiastunem naprawdę dobrej muzyki, ale przede wszystkim (za co najbardziej ich cenię) rzetelności i profesjonalizmu. Przyznam, że od długiego czasu zacierałem sobie dłonie na mający ukazać się kolejny album tego właśnie wydawnictwa. Śledząc różnego rodzaju fora internetowe, natrafiłem na opinię, że album ma być całkowicie różny od wszystkich dotychczasowych. I tutaj zrodziło się zasadnicze pytanie, z odpowiedzią na które borykam się do dziś. Skoro większość (jeśli nie wszystkie) dotychczasowe albumy izraelskiego Aleph były co najmniej dobre, to po co w ogóle to zmieniać? No właśnie, po co? Przede wszystkim zapewniam, że album FALLING THROUGH THE EARTH, który przyszło mi recenzować, rzeczywiście odbiega nieco od produkcji, do jakich zdążyli przyzwyczaić nas np. panowie z projektu Shulman, Bluetech, czy chociażby Omnimotion.

Nie będę ukrywał i pisał, że album jest fuzją psychedelicznych brzmień, że to album przewodnik, który można polecić, by zwiększyć doznania podczas wyprawy w góry, do lasu, czy chociażby spaceru w deszczu. Każdy (w tym także i ja), kto nastawia się na standardową podróż do wnętrza siebie, każdy, kto liczy na wycieczkę, której celem są skrywane tajemnice po drugiej stronie drzwi naszej percepcji – zawiedzie się. Sam początkowo musiałem sprawdzić, czy płyta zalegająca w moim odtwarzaczu cd to aby na pewno Fredrik Öhr. Z niedowierzaniem przecierałem oczy, kiedy okazywało się, że to właśnie ta płyta. Dlaczego? No właśnie, album ten jest znacznie spokojniejszy. To typowo fotelowo-kanapowa produkcja, idealna na długie jesienno-zimowe wieczory, najlepiej z kubkiem jakiegoś rozgrzewającego napoju w dłoni.

Ja swoją przygodę z FALLING THROUGH THE EARTH rozpocząłem od przesłuchania albumu w samochodzie, jadąc do pracy i przyznam, że nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Takie tam sobie poplumkiwanie, nie znalazłem nawet jednego kawałka, który jakoś charakterystycznie zapadłby w mojej pamięci. Całość wydawała mi się zlewać w jedną, nijaką całość, która momentami nawet odrobinę irytowała. Jednak przełomowym momentem okazał się jakiś tam kolejny chłodny, czwartkowy wieczór, który przyszło mi spędzić w domu. Postanowiłem posłuchać FALLING THROUGH THE EARTH ponownie i wtedy właśnie doznałem olśnienia. Album nie tylko okazał się dobry, ale wręcz idealny na tą właśnie porę dnia i nastrój, w którym wtedy byłem. Znów miałem poczucie, że album zlewa się w jedną całość, lecz tym razem idealnie ze sobą współgrającą całość. Każdy dźwięk, który wcześniej uważałem za niepotrzebny, okazał się być idealnie wkomponowany. Delikatna, snująca się przez 14 krótszych bądź dłuższych utworów opowieść zachęca do całkowitego oddania się w jej fabułę. Odbiorca odruchowo zamyka oczy i wsłuchuje się w kalejdoskop dźwięków, które dzięki swojemu leniwemu tempu pozwalają na tak dokładną interpretację, w której pragniemy trwać.

Co tu dużo pisać, album FALLING THROUGH THE EARTH okazał się być synonimem prawdziwego relaksu i odprężenia. Wylewające się delikatne i subtelne tony sprawiają, że wręcz zatapiamy się w fotelach czy kanapie, na której postanowiliśmy się wyłożyć. Mieszanka orientalnych, jazz’owych i klasycznych brzmień naprawdę sprawdza się jako dobra kołysanka lub regenerator sił. Ja popełniłem błąd, słuchając jej w samochodzie, Wy wiecie już, że nie powinniście tego robić.
______________________________
7 / 10
Marion