Waterjuice – Liquid Journeys

Waterjuice - Liquid Journeys
    VAPORVENT RECORDS
    Waterjuice
    Liquid Journeys
    2008

      1. Are You?
      2. Don’t Kill It (featuring Blane Lyon)
      3. Next Steps
      4. Psychic Dissent
      5. Swamp Planet
      6. Liquid Journeys
      7. Back to Ibiza
      8. Bells

______________________________

Stany Zjednoczone niestety nie mogą za bardzo poszczycić się wieloma artystami tworzącymi dobry, światowy psychill. Oczywiście wiadomo jest, że tamtejsza publika na pewno docenia twórczość choćby „lokalnego” Bluetech’a, jednak nie jest tajemnicą, że stary kontynent niestety bardzo ich w tej dziedzinie wyprzedza. Oczywiście zdarzają się wyjątki, wystarczy choćby odwołać się do najnowszego, a zarazem trzeciego już dziecka Waterjuice zatytułowanego LIQUID JOURNEYS, by w znaczący sposób nagiąć tą regułę. Dlaczego? Odpowiedź wydaję się być oczywista: to świetny album.

Począwszy od rozpoczynającego album ARE YOU? – zostajemy przeniesieni w krainę dub’em i miodem płynącą. Świetny numer ociekający głęboką, mocno zarysowaną linią melodyjną, a całość dopełnia wyraźna stopa, która nadaje utworowi hipnotycznego charakteru. Po kapitalnym wprowadzeniu nadszedł czas na DON’T KILL IT (feat. Blane Lyon); od początku utworu ciekawy wokal przypomina nam o znaczeniu 5 – tego przykazania, oczywiście interpretacja może być o wiele szersza. Nie jestem fanem tego typu przyśpiewek w muzyce psychill, dlatego też nie od początku utwór zyskał moją przychylność. Po powtórnym przesłuchaniu stwierdzam, że nie tylko da się tego słuchać, ale może się to nawet podobać. Pozycja numer trzy zarezerwowana jest dla NEXT STEP – tutaj podobnie, jak u poprzedników linia basowa wysuwa się na pierwszy plan. Wyraźnie wyczuwalna inspiracja ostatnio tak modnym stylem funk (na szczęście przy odpowiednim zachowaniu proporcji), daje naprawdę ciekawy efekt. Bardzo pozytywny numer, choć szczerze przyznam, że nie tak dobry jak w PSYCHIC DISSENT. Tytułowa nadprzyrodzona różnica zdań to chyba jeden z najlepszych i najbardziej wpadających w ucho kawałków zasilających nowy album Waterjuice. Najciekawsze wydają się być tła, jeśli dobrze się wsłuchamy, sami będziemy mieli okazję się przekonać, że naprawdę wiele się tam dzieje. Oj wiele. Z wierzchu delikatny i spokojny, jednak w środku głęboki i psychedeliczny. Prawdziwe cacko dla odkrywców tych mniej znanych stanów świadomości. BAGIENNA PLANETA – to kolejne potwierdzenie kunsztu, jaki uprawia duet rodem z San Francisco. Zostajemy rzuceni naprawdę w głębokie moczary, pełne tajemniczych zakamarków, mokrych zaułków i tataraku. Nie jest to miejsce, gdzie można się zrelaksować, o nie! Ciągle mamy wrażenie, że mimo, iż jesteśmy tu sami, cały czas coś się tu dzieje. Niepewnie co kilka kroków odwracamy się przez ramię, by upewnić się, że to, co słyszymy, to tylko wytwór naszej wyobraźni. Takie kawałki to ja lubię… i to bardzo. Tytułowy LIQUID JOURNEYS to utrzymanie i utwierdzenie słuchacza, opowieść o pobycie w krainie deszczowców i podmokłych torfowisk, w której nadal się znajdujemy. Tempo jakby jednak troszeczkę żwawsze, dające poczucie szybszego przemierzania bagiennego moczarowiska w którym przyszło nam tkwić. Choć jeśli o mnie chodzi, chętnie zostałbym tu na dłużej. Klasa! BACK TO IBIZA – powrót jak najbardziej udany. Mimo że Ibiza jakoś niezbyt dobrze mi się kojarzy, a z muzyką opatrzoną przymiotnikiem „psychedelic” to już w ogóle ma niewiele wspólnego, to jednak sam kawałek uważam za doskonały. Zgryźliwy wokal i dub’owy rytm sprawiają, że zamykam oczy i znów zatapiam się w sferze marzeń i psychedelicznych podróży w głąb siebie. Na zakończenie BELLS – tempo troszeczkę zwalnia, zaczyna się robić coraz bardziej spokojnie. Prawdziwa uczta dla zmysłów i relaks dla zmęczonego ponad godzinną podróżą ciała. Szkoda, że to już koniec.

Myślę, że Waterjuice odwalili kawał dobrej roboty. Nie dali się ponieść wszechobecnej tendencji odchodzenia od charakterystycznych, psychedelicznych dźwięków na korzyść elektro poplumkiwania, za to właśnie również bardzo ich cenię. Mimo że nie mają charakterystycznego, łatwego do rozpoznania stylu, to jednak zawsze utrzymują wysoki poziom i reprezentują psychedelic chillout z najwyższej półki. Dla mnie to na pewno jeden z ciekawszych albumów 2008 roku. Gorąco polecam.
______________________________

9 / 10
Marion