Zero Cult – Ikebana

Zero Cult - Ikebana
    COSMIC LEAF RECORDS
    Zero Cult
    Ikebana
    2007

      1. Nitrogen
      2. Part Of Rapture
      3. Violet Room
      4. Echoes
      5. Z-51
      6. Utopia Train
      7. Chemicalove
      8. Serenity
      9. Rainspotting
      10. Monolife

______________________________

Zero Cult to projekt Emila Ilyayeva, pochodzącego z Izraela. Projekt zrodził się w roku 2003, gdy właśnie Emil odkrył magiczną moc downtempo’wych i chillout’owych dźwięków. W swoich produkcjach Zero Cult stara się łączyć tajemnicze melodie i pozytywne wibracje, które zafascynowały go w tej muzyce. Rok 2006 to wydanie debiutanckiego albumu ART OF HARMONY, zaś w rok później na rynku ukazuje się kolejne dokonanie Izraelczyka – IKEBANA, która zostaje wydana dzięki nakładowi Cosmic Leaf Records.

Uczucie głębokiego i „ciemnego” letargu. Tajemnicze moce wysysające z nas każdą, najmniejszą cząstkę energii. NITROGEN to przestrzenna i pełna chrupkich dźwięków produkcja rozpoczynająca naszą wędrówkę. PART OF RAPTURE to „głuche” sample rozbijające się o przydrożne słupy, zmieniające się z czasem w kwaśno – mistyczne doznania. Końcówka zaś to świetna, melancholijna atmosfera. VIOLET ROOM – wszystko, co ważne tym razem rozgrywa się na drugim planie, gdzie znajdziemy lekki oraz delikatny beat, łagodną melodię, a sumując wszystko otrzymamy smakowity i relaksujący klimat. W ECHOES na pierwszy plan wysuwa się lekko zniekształcony kobiecy głos, który wraz z słodką melodią tworzy niezbyt chillout’ową atmosferę, jednakże po którymś z kolei przesłuchaniu można znaleźć w tym utworze coś „dla siebie”. Z-51 to ciężki, a zarazem świetny zlepek dźwięków. Połączenie mrocznych i ujmujących sampli tworzy wzruszającą i pełną ducha atmosferę. UTOPIA TRAIN to dość zawikłana historia. Ciekawy, lekko iskrzący beat z dodatkiem dźwięków rodem z filmów sci-fi tworzy tytułową utopię, która rodzi się w naszych myślach. CHEMICALOVE do momentu pojawienia się lekkiego beat’u nie zachwyca. Wynurza się z otchłani i powoli stara się nas czymś zaskoczyć, lecz po ośmiu minutach przebudzimy się i nawet nie zauważymy, że utwór się już skończył. SERENITY – tutaj prym wiedzie melodia wygrywana na fortepianie, która łączy się z elektronicznymi dźwiękami. Wszystko to sprzyja atmosferze pełnej pokoju, miłości i ogrzewającego słońca. RAINSPOTTING rozpływa się w nas z każdą sekundą, powoduje topnienie naszego ciała, umysłu i ducha. Pełno tu psychedelicznych doznań, które będą nam towarzyszyć jeszcze długo po zakończeniu tej produkcji. Na koniec dostajemy jeszcze krótką porcję „wesołego ambient’u” w postaci MONOLIFE.

Całość albumu jako tako nie zachwyca. Na uwagę zasługuje zdecydowanie pierwsza i przedostatnia produkcja, które najbardziej przyciągają naszą uwagę. Całość jednak świetnie nadaje się na lekko pochmurne czy jak kto woli – lekko słoneczne dni. Polecam !

______________________________

6.5 / 10
Tofik