Butterfly Dawn

Butterfly Dawn
    DRAGONFLY REC. / LIQUID SOUND DESIGN
    Compilation
    Butterfly Dawn
    2003

      1. Earthgarden
      NADA
      2. Shivai
      MANTRA MAN
      3. Raja Mati
      NADA
      4. Climax (youth and humps rmx)
      LOOP GURU
      5. Exiled
      TRIPSWITCH
      6. Manakhana
      NADA
      7. Into the mood
      J.VIEWZ
      8. Somptin hapnin
      ADAM SHAIKH
      9. Sweet tooth
      PROMETHEUS
      10. Silver
      TRIPSWITCH

______________________________

W 2003 roku siostrzany label Dragonfly Records – Liquid Sound Design, oświadcza całemu psychill’owemu światu, że pora dać o sobie znać po raz kolejny. Dlatego nastaje ŚWIT MOTYLA, przepiękny ŚWIT przepięknego MOTYLA…

WYTWÓRNIA: Liquid Sound Design, w skrócie LSD – czy sama nazwa wytwórni nie świadczy o tym, że kompilacja będzie bogata w barwne dźwięki, obrazy i emocje? Ja przeczuwam, że BUTTERFLY DAWN ma mi wiele do zaoferowania.
TYTUŁ: ŚWIT MOTYLA – połączenie słów, które przywodzą same dobre skojarzenia. ŚWIT, bo słońce zaczyna zaglądać do okien mojego domu. MOTYL, bo to niesamowicie piękny owad, spokojne stworzenie trzepoczące subtelnie swoimi kolorowymi skrzydłami. Motyl upiększa świat, wzbudza pozytywne emocje, nie narzuca się, jest cichym towarzyszem kwiatów. Co oznacza ŚWIT MOTYLA? Dla mnie to moment przeobrażenia z poczwarki w dorodnego, dorosłego osobnika, który jest gotowy na zmierzenie się z otaczającym światem.
ARTYŚCI: Nada, Mantra Man, Loop Guru, Tripswitch, J. Viewz, Adham Shaikh, Prometheus – jak dla mnie, to bardzo dobre połączenie.
SKOJARZENIA i OBRAZY (po przesłuchaniu całej kompilacji): w skrócie – Indie, wschodzące i zachodzące słońce, ludzie obmywający ciała w Gangesie, kolorowe stroje Hindusek, masala chai, zapach przypraw, kadzideł, a do tego wszystkiego ciągle obecny motyl. Całość jest dla mnie delikatnym muśnięciem orientu.
MUZYKA: tutaj dzieje się naprawdę dużo. Co wpływa do mojego ucha? Rozbujane dźwięki, odrobina dub’u, melodie wygrywane na flecie, sitarach, rytm wybijany bębnami, orientalne śpiewy, czasem pojawia się wołanie świerszczy, odgłos szumiącego strumyka. Ciekawe motywy, przeplatające się w przemyślany sposób, dobrane do siebie pod względem klimatu, utrzymane w odpowiednich proporcjach.
NAJLEPSZE I NAJGORSZE KAWAŁKI (o ile takie są): zacznę od tego, co w tej kompilacji lubię najbardziej. EARTHGARDEN to bardzo przyjemny kawałek, choć płynie leniwie, tętni życiem. SHIVAI – dla mnie niesamowity ze względu na indyjski klimat i dźwięk pojawiający się od czasu do czasu, który przypomina mi odgłos powstały przy dotknięciu różdżką przez wróżkę. RAJA MATI koi zmysły bębniarsko – fletowymi wstawkami i głosem dziecka. EXILED – kojarzy mi się z zesłaniem na pustynię, którą ktoś przemierza w pełnym słońcu. MANAKHANA, INTO THE MOOD i SOMPTIN HAPNIN nie pozwalają mi wysiedzieć na krześle, zapraszają do tańca. SWEET TOOTH i SILVER zmuszają mnie do rozmyślań. Właśnie sobie uświadomiłam, że odpowiada mi każdy kawałek tej kompilacji z wyjątkiem CLIMAX, który jest dla mnie trochę chaotyczny, a momentami nawet irytujący.
OKŁADKA: według projektu Youth’a. Przed tipi stoi Indianin ze swoją towarzyszką, za namiotem kilka drzew i krzewów, a w oddali domy i wieżowce. Zderzenie przeszłości z teraźniejszością, tradycji z nowoczesnością, spokoju ze zgiełkiem miasta. Na pierwszy rzut oka okładka za bardzo nie pasuje do muzyki i skojarzeń, które wywołała podczas przesłuchania. Po dłuższym zastanowieniu można odnaleźć punkty styczne – tipi symbolizuje muzykę, która pozwala na znalezienie spokojnego miejsca w gwarze miasta.
PODSUMOWANIE: dla mnie muzyka zawarta w kompilacji Humphrey’a Bacchus’a jest jak świt motyla – jego przeobrażenie z poczwarki w okazałą postać przynosi zmiany i nowe doznania, jak po spożyciu Liquid Sound Design.
______________________________

8 / 10
Kasia