Circular – Moon Pool
Circular Moon Pool 2014
2. Selenic Light 3. Theory of Tides 4. Ashlands 5. 3 Moons 6. Imbrium (featuring AES Dana) 7. Synchronous 8. Meteorites |
______________________________
Obłędne fiordy, złośliwe trolle, krystalicznie czyste powietrze, Bryggen, Lofoty, renifery, skandynawska prostota – do tej pory to właśnie kojarzyło mi się z Norwegią, którą miałam okazję odwiedzić kilkakrotnie (dziękuję, kochana siostro!), ale od dzisiaj do tego grona dołączam projekt Circular, czyli duet Bjarte Andreassen i Jostein Dahl Gjelsvik, tworzący ambientowy kosmos pod szyldem francuskiej Ultimae. Jeszcze przed wyruszeniem na wakacyjne wojaże festiwalowe miałam przyjemność przesłuchać ich album z 2014 roku, MOON POOL, natomiast tak prawdziwie mogłam się nim delektować i dałam się ponieść ambientowemu nastrojowi właśnie teraz, kiedy nad moją rodzinną wsią zapanowała iście jesienna aura. Właśnie teraz, gdy chłód skłania do nakrycia się kocem, wypicia kubka herbaty z sokiem malinowym, kiedy krople deszczu spływają po szybie, a wspomnienia wracają i robi się melancholijnie, to najlepszy czas, żeby skupić całą swoją uwagę na ośmiu kawałkach, jakie stworzyło norweskie duo.
MOON POOL kipi wręcz norweskim klimatem, i nie chodzi mi tylko o zdjęcia w booklecie dołączonym do albumu, naprawdę nie same fotografie (skały, woda, morze) przywodzą norweską naturę. Słuchając po kolei kawałków od LUNOKHOD, aż po końcowy METEORITES, jestem w stanie poczuć aurę wprost z nieco mistycznej Norwegii, ale coś innego wydaje mi się najcenniejsze w propozycji Circular. Mam na myśli fakt, że ich „arktyczny ambient” (zresztą bardzo podoba mi się to określenie, idealnie oddaje ich brzmienie) pozwala niesamowicie skupić myśli, lawirujące gdzieś w labiryntach umysłu, rozbiegane, chaotyczne. MOON POOL odprężył mnie do tego stopnia, że czuję wewnętrzny spokój – stan, o który było mi trudno przez ostatnich kilka miesięcy. Na tym właśnie polega potęga oddziaływania muzyki, siła ambientu, którego kiedyś nie doceniałam, i przyznaję otwarcie – nie rozumiałam. To, co odkryłam z czasem, to dwie kwestie – zabrzmi to trywialnie, ale po pierwsze, do ambientu trzeba dojrzeć, bo nietrudno dać się ponieść emocjom, kiedy w downtempowym kawałku wzrasta napięcie, wiadomo, że zaraz nadejdzie oczyszczający, długo wyczekiwany moment kulminacyjny, łatwo dać się wciągnąć w transowy taniec z tłumem przyjaznych ludzi, których rozpiera energia dzięki uptempowym kawałkom. Po drugie, ambientu trzeba słuchać w skupieniu, nie może być tłem rozmów, wydarzeń, dlatego genialnie pasuje jako muzyka do zdjęć, obrazów, filmów, w których nie ma miejsca na zbędne gadanie. Jak zwykle, w przypadku Ultimae zachęcam Was do prześledzenia teaserów kawałków na youtube – muzyka Ultimae zawsze w 100 procentach oddaje to, co zobaczymy na zdjęciach i odwrotnie.
Nie lubię drum’n’bassu, więc w słowach podsumowania MOON POOL muszę wyjawić, że nie do końca przekonuje mnie brzmienie kawałka IMBRIUM, stworzonego przez duet Circular razem z Aes Dana, w którym wyraźnie słychać elementy tego gatunku muzycznego. Sam kawałek, podobnie jak pozostałe ma wiele do zaoferowania, serwuje całą paletę emocji i koi nasze nerwy. W moim odczuciu norweskie duo pokazało, że potrafi kreślić ciekawe pejzaże muzyczne, w których czuć nie tylko ich norweskie korzenie, ale przede wszystkim niezawodny, Ultimae’owski klimat.
______________________________
7 / 10
Kasia