Androcell – Entheomythic
Androcell Entheomythic 2010
2. Mysterious Union 3. Desert Nomad 4. Ganja Baba 5. Night Sorceress 6. Synchromystic 7. Higher Circuit Experience 8. Full Sail 9. Dub Gardens |
______________________________
Qui habet aures audiendi, audiat…
Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha.
~ Wulgata (Ew. wg Mat. 13,9)
I na tym chyba powinienem zakończyć swoją recenzję. Co więcej mam dodać? Ktoś kiedyś powiedział, że doskonałość nie istnieje, że to tylko abstrakcja, która w rzeczywistości nie ma najmniejszej racji bytu, a ja mam teraz w kilku słowach obalić tą tezę? Jak? Jakich słów użyć, by opisać muzykę Tylera? Najbardziej wyszukane epitety, porównania, metafory czy inne stylistyczne zabiegi wydają się tu być takie płytkie i w absolutnie niewymierny sposób opisujące stany i emocje, w jakie potrafi wprawić nas ENTHEOMYTHIC. Album ten jednak to nie tylko muzyka, to przede wszystkim hipnotyczne obrazy, powykręcane wizualizacje i fraktalne grafiki kreślone nieograniczoną potęgą naszej (pod)świadomości.
Label niebiańskiego smoka nie tylko sprostał zadaniu, ale z całą odpowiedzialnością za swoje słowa mogę napisać, że popełnił tym razem ponadczasowy album, który na długo pozostawi ślad w mojej pamięci, a w osobistej płytotece będzie zajmował miejsce dla naprawdę zasłużonych.
Czego bowiem oczekiwać można po albumie, który rozpoczyna się NIEKOŃCZĄCYM SIĘ CUDEM? A cudem jest na pewno. Bujająca delikatnie dubowa fuzja brzmień w połączeniu z leniwym klimatem panującym w tym utworze może się naprawdę podobać (nawet tym wybrednym). Spoglądam na chwilkę w niebo i wydaje mi się, że zaczynam rozumieć zasadę działania nefoskopu. Jednak to tylko chwilowy stan. Androcell płynnie przechodzi do kolejnego numeru, ukazując nam, czym jest TAJEMNICZE ZJEDNOCZENIE. Tu robi się już naprawdę srogo. Psychedeliczna przystawka smakuje naprawdę wyśmienicie, w tle trudne do zrozumienia zwykłemu śmiertelnikowi słowa szamana udzielającego cennych, życiowych rad, które warto zapamiętać, choć inaczej chyba i tak nie można, bo intensywnie wkręcają się one w naszą szyszynkę. Prawie tak intensywnie jak dźwięk przesypywanego piasku, jaki zostawia za sobą snująca się po PUSTYNI NOMADÓW karawana Beduinów i Tuaregów. Podczas gdy upał staje się nie do zniesienia, podobno najlepiej wypić tam kubek słodkiej herbaty z mięty i wsłuchać się w „muzykę pustyni”. A słychać tu całkiem sporo: grzechotnika pełzającego po gorącym piasku, turzyce uginające się pod naporem wiatru, a nawet piaskową burzę nadciągającą z oddali. Jednak dla mnie prawdziwym rarytasem jest GANJA BABA i następny z kolei kawałek o mrocznie brzmiącym tytule NOCNA CZARODZIEJKA (guślarka) i gdyby przyszło mi wskazać tak zwany „number one” nie zastanawiałbym się długo. Wyraźnie zarysowana stopa, miarowy beat, orientalny przeszywający wokal i te tła, które tak uwielbiam. To właśnie ten kawałek idealnie pasowałby jako „żywa” definicja tego, co nazywamy psychedelic dub, więc jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, nie powinien dłużej zwlekać. Bardzo wkręcające kawałki z kategorii trippy-dubby – słuchając ich, na myśl nasuwa mi się kultowy motyw z filmu Trainspotting, kiedy to tytułowy bohater, Mark Renton zapada się w… dywan. Chyba potrafię sobie wyobrazić, co wtedy czuł. SYNCHROMYSTIC nie odstaje od reszty. Głęboki, przemyślany, starannie dopracowany do ostatniego szczegółu kawałek, który regularnie przyprawia o chwilową demencję, by za chwilę uderzyć ze zdwojoną siłą i wybudzić nas z letargu. Kwintesencja psychedelicznych brzmień. OKRĘG WYŻSZYCH DOŚWIADCZEŃ to kolejny psychedeliczny dekokt, przeznaczony jedynie dla koneserów gatunku (mam nieodparte wrażenie, że dla początkujących muzyka ta byłaby zbyt trudna w odbiorze). Prawdziwie delfickie dźwięki przypominające nieco wczesną twórczość tak uznanych projektów jak: Shpongle czy mój ulubiony IN DUB Hallucinogena. Nie gorszy wydaje się być także kolejny numer, gdzie odpłynąć możemy NA PEŁNYM ŻAGLU w najbardziej oddalone miejsca naszej (pod)świadomości, a (nie)ograniczona moc naszej wyobraźni posłuży nam za cerebralnego nawigatora tego rejsu. Ładnie wkomponowane żywe instrumenty podkreślają dodatkowo radosny charakter całego utworu. Bardzo leśny numer. Epilog to wycieczka po DUBOWYCH OGRODACH, w których Tyler pokazuje nam potęgę basu z świetnie dobranym wokalem i elementami gitary akustycznej, za które odpowiedzialny jest Sean Smokovich, a które okazują się być również doskonałym miejscem do lądowania, po trwającej ponad godzinę, (niełatwej) podróży.
Podsumowując, album ENTHEOMYTHIC okaże się być z pewnością nie lada gratką dla wszystkich fanów dubu, a ci, którzy dodatkowo lubią, kiedy album zawiera tzw. „psy” elementy, powinni być w siódmym niebie. Odwoływałem się wcześniej do kultowej już dziś płyty Hallucinogena – IN DUB, która zdążyła zyskać sobie miano nieśmiertelnej. Ci, którzy znają ten album, bez wątpienia znajdą tzw. „wspólny mianownik” z prezentowanym przeze mnie dziś krążkiem Androcella.
Naprawdę warto!
______________________________
9 / 10
Marion