The Orb – The Orb’s Adventures Beyond The Ultraworld
The Orb The Orb’s Adventures Beyond The Ultraworld 1991
2. Earth Orbit Two: Earth (Gaia) 3. Earth Orbit Three: Supernova At The End Of The universe 4. Lunar Orbit Four: Back Side of Moon 5. Lunar Orbit Five: Spanish Castles In Space
2. Ultraworld Probe Seven: Into the Fourth Dimension 3. Ultraworld Probe Eight: Outlands 4. Ultraworld Nine: Star 6 & 7 8 9 5. Ultraworld Ten: A Huge Ever Growing Pulsating Brain That Rules From The Centre Of The Ultraworld (Live Mix Mk 10) |
______________________________
The Orb powstaje w 1989 roku po to, aby już dwa lata później pokazać światu jedno ze swoich najlepszych dokonań. W 1991 roku dzięki Big Life / Mercury Records ukazuje się album THE ORB’S ADVENTURES BEYOND THE ULTRAWORLD, w skład którego wchodzi 10 utworów umieszczonych na dwóch płytach CD. Pierwsza płyta to utwory z „serii” EARTH ORBIT oraz LUNAR ORBIT, zaś CD numer dwa to „seria” ULTRAWORLD. Nie ma co przedłużać, tylko posłuchajmy co Paterson, Youth, Hillage, Fehlmann i pozostali zmajstrowali tym razem.
Rozpoczynamy (można powiedzieć) od kultowego już LITTLE FLUFFY CLOUDS. Pianie koguta daje nam sygnał, że czas zacząć kolejną, niepowtarzalną podróż z muzykami The Orb. Przez cały utwór towarzyszy nam dialog dwóch osób – kobiety i mężczyzny. Opowieści o wschodach słońca, niebieskich obłokach i chwilach zapamiętanych z przeszłości to główny motyw tej konwersacji. Wszystko wzbogacone zostaje lekkim, przyjemnym i szybkim beat’em, co w połączeniu z dialogiem tych dwóch tajemniczych osób nabiera specyficznego i bardzo ciekawego klimatu. Jak dla mnie, jeden z faworytów w całym albumie. Kolejna pozycja czekająca na nas to ZIEMIA (GAIA). Tak, jak poprzedni utwór, tak i GAIA rozpoczyna się od rozmowy dwóch osób, tym razem tej samej płci, snujących plany co do naszej Matki ZIEMI. Wszystko zdecydowanie spowolniło i nabrało tajemniczej atmosfery. W tle zaś usłyszymy pogwizdywania wiatru, świergot ptaków, bulgot niezidentyfikowanych substancji chemicznych, a co jakiś czas tajemniczy głos ciągle będzie nas informował o swoich zamiarach. Kolejny świetny kawałek urastający do rangi tych niepowtarzalnych.
SUPERNOVA AT THE END OF THE UNIVERSE – three, two, one – go! Tak, jak przystało, naszą podróż do wszechświata rozpoczynamy od odliczania w nieokreślonym centrum kontroli lotów. Gdy już znajdziemy się powyżej gwiazd, a otaczać nas będzie jedynie kosmiczny pył, pozostałości po rosyjskich stacjach orbitalnych czy wszelakich satelitach, będziemy wiedzieli, że na sto procent znajdujemy się w świecie wykreowanym przez Paterson’a. Wszystko urozmaici jednostajny beat, ogromne przestrzenie i echo dobiegające z każdego zakamarka. BACK SIDE OF THE MOON – jak sam tytuł wskazuje, jeszcze nie zakończyliśmy naszej pozaziemskiej podróży. Małym epizodem ma okazać się podróż na tylnią część Księżyca. Kolejny raz towarzyszyć nam będą tajemnicze głosy, dźwięki iskrzących gwiazd oraz wszelakie, dotąd nieznane nam odgłosy kosmosu. Utwór pełen spokojnej atmosfery, czasami nieco monotonny, a na pewno już zbyt długi. SPANISH CASTLES IN SPACE kończy naszą przygodę z pierwszą częścią płyty. Kawałek bardzo powolny, spokojny, a przez zarywanie struny kontrabasu i dźwięk fortepianowych klawiszy nabiera czasami jazzowego klimatu. Ale to, co w nim najciekawsze, to rosyjski głos opowiadający nam o… rybach ! Całość to całkiem inne spojrzenie Paterson’a i spółki na ambient’owe dźwięki.
Część drugą rozpoczniemy od odliczania, aby po nim poczuć całą moc zawartą w PERPETUAL DAWN. Inspiracja dźwiękami reggae, dub, a nawet funky przez cały czas trwania utworu jest tu jednoznacznie wyczuwalna. Szybki beat, powykręcane dźwięki tworzą ciekawą aranżację. Warto dodać, że PERPETUAL DAWN ukazał się również na winylu oraz w postaci singla. INTO THE FOURTH DIMENSION to kawałek, w którym dzieje się najwięcej. Na początku mamy do czynienia z męski głosem, następnie pojawia się chór wraz z towarzyszącą mu kobietą, która odmawia jakąś modlitwę. Za chwilę zaś pojawia się szybki i stanowczy beat, któremu akompaniują skrzypce. Cała melodia jednostajnie narasta, aby w tym samym stopniu ponownie stać się spokojną. Wejście w czwarty wymiar wywoła w nas nieodpartą chęć pozostania tutaj na zawsze! Kolejny pretendent do pierwszego miejsca na tej płycie, a już na pewno w drugiej jej części. OUTLANDS to z początku padający deszcz, grzmoty i dźwięk lecącego samolotu. Wszystko jest spokojne, powolne, ciche, aż do pojawienia się „powykręcanej” melodii. Z czasem przychodzi moment na pojawienie się dziewczęcego głosu, burczącego beat’u i przeróżnych efektów. STAR 6 & 7 8 9 – przejeżdżający jednoślad, potem kolejny, ćwierkanie ptaszków, bzyczenie natrętnej pszczoły. Sympatycznie, miło, spokojnie – to nastrój, który nas otacza, a łagodna melodia dopełnia całości. Wszystko jest tutaj wręcz idealne ! A HUGE EVER GROWING PULSATING BRAIN THAT RULES FROM THE CENTRE OF THE ULTRAWORLD [ukłon w kierunku twórcy tego tytułu;)] kończy drugą część, a zarazem cały album. Pełno tu ciekawych dźwięków niewiadomego pochodzenia, zaś w tle ponownie usłyszymy pianie koguta, bulgot wody, szum wiatru, bicie dzwonów oraz tekst piosenki w wykonaniu Minnie Rriperton LOVIN’ YOU. Atmosfera stanie się bardziej niepokojąca, pełna zagadek i tajemnic. Całość trwa prawie 19 minut, co pozwala nam na spokojne położenie się w łóżku i podryfowanie wśród tych czarujących dźwięków.
THE ORB’S ADVENTURES BEYOND THE ULTRAWORLD – to album z tych, które trzeba mieć ! Perfekcyjne dźwięki, idealne aranżacje, wszystko dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Zresztą do takiego, wręcz idealnego stylu przyzwyczaił nas Dr Alex Paterson i reszta, dlatego nie można było oczekiwać niczego innego po tym albumie, jak tylko murowanego sukcesu. Warto więc dopisać tą pozycję do kanonu ambient’owych dzieł !
______________________________
9 / 10
Tofik