Seamoon – A Twisted Downbeat Adventure

English / Polish version

Seamoon - A Twisted Downbeat Adventure
    CHILLBASEMENT RECORDS
    Seamoon
    A Twisted Downbeat Adventure
    2010

      1. Outbackfrogz
      2. Purple Juice
      3. Tricky Transients
      4. Pink Elephants
      5. Chill Spice

______________________________

Seamoon i EP’ka A TWISTED DOWNBEAT ADVENTURE to drugie z kolei po MONOLITH (Lauge & Baba Gnohm) dokonanie labelu Chillbasement. EP’ka ta nie kosztuje nic i za sprawą portalu Chillbase jest dostępna w wersji elektronicznej. A po niewątpliwym sukcesie pierwszego ich dziecka chyba warto przyjrzeć się temu, co mają do zaprezentowania w drugiej odsłonie.

Seamoon to solowy projekt Simona Neumanna urodzonego w południowych Niemczech, młodego i jakże utalentowanego muzyka. Swoją przygodę z muzyką zaczynał bardzo wcześnie, bo już w wieku 10 lat (kiedy to rozpoczął naukę gry na perkusji). Przez kolejne cztery lata był zaangażowany w trio jazzowe, choć jego zapatrywania muzyczne biegły w nieco innym kierunku. Początkowo hip-hop, potem dub i downtempo zaczęły zajmować jego uwagę coraz bardziej. W 2005 roku ostatecznie przerzucił się na produkcję i komponowanie muzyki psychedelic trance i chillout. W 2010 zostaje wypuszczona pierwsza darmowa EP’ka Simona zatytułowana A TWISTED DOWNBEAT ADVENTURE. Album przepełniony jest psychodelią. Połamane dźwięki, pohukiwania sowy, rechot żab, odgłosy lasu, gobliny grasujące w tle, szum liści paproci – to wszystko i wiele, wiele więcej możecie usłyszeć, decydując się na przesłuchanie albumu Seamoon. Kiedy po raz pierwszy słuchałem tej płyty, przyszły mi na myśl nieśmiertelne legendy psychillu takie, jak: Shpongle, The Infinity Project czy The Mystery of Yeti, bo płyta (zaryzykuję stwierdzenie) wcale daleko od nich nie odbiega.

Pierwszy utwór – OUTBACKFROGZ utrzymany jest w kwaśno–psychodelicznej atmosferze. Stonowany i jednostajny beat prowadzi nas poprzez dżunglę, która mieni się wszystkimi odcieniami zieleni, lecz motywem przewodnim tej wędrówki nie jest wszechogarniająca nas dżungla i jej skrywane sekrety, lecz dosadny i przeszywający odgłos żabiego rechotu. Ciekawy, dodający energii i bardzo pozytywny początek EP’ki. Utwór numer dwa, PURPLE JUICE podobnie jak poprzednik utrzymany jest w tajemniczej i lekko mistycznej atmosferze. Zewsząd docierają do nas pogłosy niewiadomego pochodzenia, a sami wtapiamy się w jeden z owych pomruków i odpływamy w kojącą duszę przygodę. Wszystko zostaje posypane przeciągającym się beat’em, delikatnym echem i powyginanymi dźwiękami. TRICKY TRANSIENTS powtarza nieco to, co już było. Czyli ponownie mamy całą gamę kwaśnych i mistycznych dźwięków, lecz tym razem z małą domieszką etnicznych wstawek. Początek jest nieco bardziej stonowany, spokojniejszy, a co za tym idzie, wyczekujemy czegoś, co nie chce nastąpić. Wszystko jednak zmienia się w okolicach połowy utworu i ze spokojności przechodzimy w bardzo głęboką i pełną wrażeń podróż po „tricky” świecie. Cztery – PINK ELEPHANTS – początek mocno świszczący, później spokojniej, ale za to bulgocząco, a wszystko po to, aby w końcu doczekać się kolejnej, snująco–wijącej się, kwaskowatej atmosfery polanej lekką nutką słodkości. Wszystko to jednak razem wzięte jest zbyt podobne do siebie i zlewa się w jedną, ogromną, niezidentyfikowaną plamę. Sam koniec to CHILL SPICE i jak sam tytuł wskazuje, utwór został przyprawiony sporą dawką chillu; dodano pół łyżki dubu oraz skropiono ambientem. Utwór nie wyróżnia się niczym nowym, ale też nie nudzi.

Podsumowując całość – jest dobrze. Kawałki są może trochę za bardzo podobne do siebie, ale każdy z nas w tych pięciu dobrych, a czasami bardzo dobrych utworach znajdzie coś dla siebie. Oby więcej takich EP’ek od Chillbase.
______________________________

7 / 10
Tofik