Ethnoscapes

English / Polish version

Ethnoscapes
    ATMOSPHERIC RECORDS
    Compilation
    Ethnoscapes
    2011

      1. Frontiers
      ASURA
      2. Astral Visions
      STEFAN TORTO
      3. Creating Destiny
      CABEIRI
      4. Looming
      EPHEMERAL MISTS
      5. Flying Carpet
      ELEA
      6. Eternity & Instants
      ASTROPILOT
      7. Persian Shield
      EPHEMERAL MISTS
      8. Reze
      ASURA
      9. Nihavend
      ASTROPILOT
      10. Airfia
      KLIMENT
      11. Blue Hole
      ALWOODS

______________________________

Ostatnio zupełnie przypadkiem (jak to chyba bywa w większości) natknąłem się na kompilację wydaną przez Atmospheric Records. Jako że nazwa samego labelu nie mówi zbyt wiele ani mi ani pewnie nikomu innemu, to artyści, którzy zasilają skład tego krążka, na pewno nie pozostają anonimowi. Kto nie słyszał takich aliasów jak: Asura, Elea, Astropilot, Alwoods czy Cabeiri? No właśnie, czego by tu nie napisać, ksywki te mówią same za siebie – creme de la creme.

Na początek, swoim ambientowym intro urzeka nas Asura. Tym razem nie do końca w swoim charakterystycznym, tak bardzo rozpoznawalnym stylu, ale na pewno nie gorzej niż zwykle. FRONTIERS kojąco wydaje się otwierać pierwszy rozdział poematu zatytułowanego ETHNOSCAPES. Przestrzennie, głęboko, urzekająco, emocjonalnie, czyli jednak wszystko to, do czego Charles Farewell zdołał nas przyzwyczaić, znajdujemy we wspomnianym prologu. ASTRALNE WIZJE w wykonaniu greckiego artysty, Stefana Torto utrzymane są w podobnym, nieco „uśpionym” klimacie, który jednak rozkręca się i „wybudza” z każdą upływającą minutą. Niespełna siedmiominutowy kawałek pozostawia lekki niedosyt, głównie ze względu na jego przedwczesny koniec. Cabeiri dał się lepiej poznać za sprawą wydanego przez Altar Records debiutanckiego albumu, INNER THOUGHTS. Rytmiczny, często określany jako „morning psybient” bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu. W przypadku CREATING DESTINY nie jest inaczej i nie sposób pominąć tego utworu, dla mnie to zdecydowany faworyt tej kompilacji. LOOMING, czyli Brett Branning w swoim solowym projekcie Ephemeral Mists po raz kolejny nie ukrywa swojej fascynacji muzyką Dalekiego Wschodu, na co oczywiście daje pokaźny dowód w swoich utworach. Orientalne wokale przeplatają się z mistyczną, wschodnio brzmiącą melodią i bardzo trafnie uderzają w mój gust. Świetna robota, panie Brett! W podobnym klimacie utrzymany jest kolejny numer, za który odpowiada Elea w kolaboracji z Bahramji – FLYING CARPET. Może troszkę bardziej rytmiczny, z żywszym tempem, ale wciąż oscylujący wśród orientalnych klimatów kawałek, naprawdę może przypaść do gustu. Ba, pokuszę się o stwierdzenie, że trudno mi sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Magia. ETERNITY AND INSTANTS, czyli mistrz Astropilot w natarciu. Artysta pochodzący z Syberii, młody, utalentowany, wszechstronny, inspirowany takimi klasykami, jak: FSOL czy The Orb, związany z wytwórniami Avatar Records, a ostatnio Altar Records. O Dmitriym Red’ko można pisać w nieskończoność, jednak żeby zrozumieć, dlaczego pisze się o nim właśnie w taki sposób, należy go najpierw posłuchać. Chyba nic więcej pisać nie trzeba, bo Astropilot to klasa sama w sobie. PERSIAN SHIELD – kolejny odcinek z cyklu „przeżyjmy to jeszcze raz”, a my możemy ponownie usłyszeć w tej składance Ephemeral Mists. Jeśli miałbym porównać oba utwory, jakie prezentowane są w ETHNOSCAPES, ten drugi wypada zdecydowanie gorzej, wydaje się jakby mniej starannie dopracowany, a stopa przypominająca mi stukot, jaki wydaje rozpędzony pociąg, jakoś nie do końca mnie przekonuje. Szału nie ma. Na szczęście ponowne pojawienie się Asury i kawałka REZE przełamuje tą passę. To właśnie Charles, jakiego kochamy, prezentujący dokładnie to, za co go kochamy. Rewelacyjny, porywający wręcz track, którego można słuchać z wykorzystaniem funkcji „repeat” (w dodatku ten hipnotyczny wokal!). NIHAVEND i ponownie Astropilot, który nie zawodzi. Paradoksalnie, od jakiegoś czasu bezskutecznie staram się znaleźć jakiś słabszy numer w jego wykonaniu, ale na takowy chyba jeszcze trochę będę musiał poczekać, bo na pewno w tej składance go nie doświadczę. AIRFIA – początkowe skojarzenia nasuwają mi wysoko położony kraj w Himalajach. Lubię takie etniczne wstawki, które mieszają się z przyjemnym, głębokim beatem – Kliment po raz kolejny udowadnia, że zasługuje na miejsce wśród czołówki świata psychedelic downtempo. Na zakończenie, BLUE HOLE w wykonaniu Alwoods, którzy mimo ostatniej, zamykającej kompilację pozycji wcale nie odstają poziomem od poprzedników.

Kompilacja robi wrażenie nawet na najbardziej wybrednych, którzy zawsze kręcą nosem. Świetny dobór kawałków, mastering w wykonaniu guru tego gatunku, Vincenta Villuis (Aes Dana), brak ckliwych, niepotrzebnych zapychaczy – czego chcieć więcej? Dla mnie jest to na pewno jedna z najlepszych kompilacji, jakie ujrzały światło dzienne w 2011 roku.

______________________________

8.5 / 10
Marion