Bay Area Dubstep Volume 1
Compilation Bay Area Dubstep Volume 1 2008
DJUNYA 2. Creation JUJU 3. Amphibian ESKMO 4. Lucent Bass ALBERT JOSEPH 5. The Traveler D PROGRAM 6. Darko Dub MBZ 7. Sensimillia (Gimme Ganja Rmx) ROOMMATE 8. Monstahs ESKMO, THE ANTISERUM 9. Top Shottas THE ANTISERUM 10. Blaze It RIPPLE, THE ANTISERUM 11. Amen MATTY G 12. Gutty Works ZAPPER 13. Selecta ATOMIK DOG 14. Last Breath ROOMMATE |
______________________________
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda! Wynudziłam się za wszystkie czasy. Muszę przyznać, że nie wiem, jakim cudem udało mi się wysłuchać kompilacji BAY AREA DUBSTEP VOLUME 1 aż do ostatniej sekundy. Chyba optymizm i nadzieja wzięły górę, bo zaczynając przygodę z tą płytą, podświadomie czułam, że to nie będzie strzał w dziesiątkę, a i tak postanowiłam dać jej szansę. Kalifornijska wytwórnia Full Melt Records i dj Ripple, który skompilował ten materiał, wykonali kawał… kiepskiej roboty i wydaje mi się, że musieli być w sennych nastrojach, wydając tę płytę, albo postanowili poddać słuchaczy eksperymentowi pt. „kto wytrzyma dłużej?”, albo – „kto zaśnie pierwszy?”. Myślę, że okładka idealnie oddaje nastrój kompilacji – jest tak samo mdła, mało pomysłowa jak muzyka zawarta w tej płycie.
Jakie są plusy tego albumu? Hm, dla mnie kompilacja BAY AREA DUBSTEP VOL. 1 ma ich naprawdę niewiele; mogę wyliczyć je na palcach jednej ręki. Dobrymi stronami tej składanki są: momenty, w których pojawiają się orientalne wstawki (np. w utworze ALONG THE PATH), żywe instrumenty (flet, gitara, trąbka), wyróżniający się na tle innych utwór numer sześć – DARKO DUB, który jest nieco bardziej mroczny od reszty, tajemniczy, całkiem ciekawy. To by było na tyle, jeżeli chodzi o plusy – byłam w stanie wymienić trzy. A ile jest minusów? Dla mnie – mnóstwo. Przede wszystkim płyta mnie nudzi, często popadam w stan irytacji, zniecierpliwienia. Prawdę mówiąc, w materiale skompilowanym przez dj’a Ripple niewiele się dzieje, muzyka jest mdła, dźwięki niezbyt urozmaicone. Według mnie za dużo tutaj bezsensownego plumkania, pobrzękiwania, a za mało – emocji, pomysłu, wyobraźni, a przecież tego właśnie oczekuję. Muzyka „wchodzi” do moich uszu ciężko, a co najgorsze – zmuszam się, by przesłuchać płyty do końca. Mam wrażenie, jakbym słuchała jednego, ciągnącego się kawałka, który trwa ponad godzinę i nie może się skończyć.
Połączenie dubstep’u i pokrewnego grime, którego cechuje głównie połamany rytm – coś, czego nie znoszę. Byłabym w stanie słuchać takich dźwięków jedynie w sytuacji, kiedy stanowiłyby mały, wręcz niezauważalny dodatek do ciekawszej, dominującej całości, urozmaicałyby kawałek. W przypadku BAY AREA DUBSTEP VOLUME 1 połamane dźwięki stały się pomysłem na całą płytę. To chyba właśnie połamany rytm najbardziej mi przeszkadza i nie pozwala na to, abym mogła polubić tę płytę i kiedyś do niej wrócić. Bardzo dziwi mnie fakt, że w psyshop’ie można w ogóle kupić tę płytę, bo nie odnajduję w niej niczego, co byłabym w stanie określić mianem „psychedeliczne” choćby w małym stopniu.
Dla mnie to z całą pewnością nie jest muzyka, która wzrusza, porywa, skłania do myślenia, albo powoduje, że chce mi się tańczyć, latać, śmiać i cieszyć. W mojej skali przyznaję tej kompilacji jeden punkt – za odwagę, bo trzeba odznaczać się niezwykłą odwagą, żeby przyjąć niepochlebne komentarze od słuchacza, który oczekiwał czegoś ciekawego, nowego, ekscytującego, a po przesłuchaniu pozostał mu jedynie wielki, a właściwie ogromny niedosyt. Przykro mi, bo pierwszy raz od dawna, albo nawet pierwszy raz w ogóle odczuwam wielką ulgę i radość z tego, że usłyszałam ostatni dźwięk albumu. Cisza też potrafi być piękna.
Szczerze nie polecam.
______________________________