Solar Fields – Origin # 02

English / Polish version

Solar Fields - Origin #02
    ULTIMAE RECORDS
    Solar Fields
    Origin #02
    2013

      1. Landform
      2. Mystic Science
      3. Active Sky
      4. Echo
      5. Unknown Presence
      6. Surface
      7. Lifebook
      8. The Missing
      9. Falling Shadows
      10. Asteroid (Time Machine Lullaby)

______________________________

– „Gdybyś miał porównać muzykę i klimat, jaki panuje w kawałkach Solar Fields, do jakiegokolwiek rodzaju sztuki (np. do obrazu, książki, filmu, itp.), co by to było? Jak mógłbyś określić i opisać swój projekt?”
– „Myślę, że powiedziałbym, że do snu. Znacie na pewno ten stan umysłu, który pojawia się w fazie głębokiego snu, kiedy sam tworzysz własne reguły i światy. Biorąc pod uwagę kompozycję, to w projekcie Solar Fields chodzi głównie o kreatywną wolność. Żadnych granic czy reguł. I to wszystko, czego dotyczy ten projekt. Nie śledzę ślepo żadnych ścieżek, wzorów, które akurat są na fali i nie staram się przetwarzać tego, co już udało mi się zrobić. Solar Fields przenika głębiej niż to. Każdy dzień jest nowy, a co za tym idzie, każdy dźwięk również powinien być nowy.”

Powyżej zacytowane zdania pochodzą z ciekawego wywiadu, jakiego w 2012 roku udzielił nam Magnus Birgersson. Czarodziej dźwięku ze Szwecji, tworzący od 12 lat pod szyldem Ultimae Records, w tym samym wywiadzie powiedział: „Niedawno odkryłem kilka naprawdę wartych uwagi pozycji na moim starym, twardym dysku, co zostanie uwiecznione w albumie ORIGIN # 02. To muzyka, o której zupełnie zapomniałem.” I dokładnie tak stało się w marcu 2013 roku – Ultimae Records wypuściła najnowszy album, w którym znajdziemy kawałki Magnusa powstałe na przestrzeni lat 2003-2009, a które do tej pory nie zostały wydane. Jak wskazuje numer zawarty w tytule, ORIGIN # 02, którego masteringiem zajął się Vincent Villuis, to następca albumu z 2010 roku. Solar Fields postanowił podzielić się z nami efektem swojej wcześniejszej pracy twórczej i w ten sposób mamy do przesłuchania mix kawałków: ACTIVE SKY i LIFEBOOK (2003), LANDFORM i FALLING SHADOWS (2005), THE MISSING (2006), MYSTIC SCIENCE i SURFACE (2007), UNKNOWN PRESENCE (2008), ECHO (2009) oraz ostatni, ASTEROID (TIME MACHINE LULLABY), którego rok powstania nie został sprecyzowany. Jeżeli miałabym podać kilka haseł, które według mnie charakteryzują i oddają klimat najnowszej propozycji Magnusa, po chwili zastanowienia wymieniłabym takie słowa-klucze: geneza, przeszłość, pamięć, i zupełnie oderwane od reszty – wiosna, przyroda, świeżość, poranek. W dalszej części mojej recenzji postaram się wyjaśnić, dlaczego nasunęły mi się akurat takie skojarzenia.

Sam tytuł, historia powstania albumu w pewien sposób narzuciły mi mój tok myślenia. Przede wszystkim, Solar Fields sięga wyobraźnią do zarania dziejów, początku świata, genezy jego powstania, pierwotnej materii, z której życie wzięło swój początek. Co więcej, muzyka ORIGIN # 02 to idealna propozycja na powitanie dnia o poranku, kiedy pierwsze promienie słońca ogrzewają twarz…. Czuję w niej wiosenny powiew wiatru, który przynosi ze sobą zapachy łąki – świeżej trawy z delikatnymi kroplami rosy, pachnących kwiatów wypuszczających pierwsze pąki, trzepot owadzich skrzydeł. Chętnie usłyszałabym materiał Magnusa jako tło filmu przyrodniczego, myślę, że efekt mógłby zaskoczyć niejednego z nas. Wiadomo, że dźwięk, jego jakość, muzyczne upodobania zmieniają się na przestrzeni lat. Solar Fields tworząc album, którego najstarszy kawałek pochodzi z 2003 roku (10 lat od momentu wydania płyty), a „najświeższy” – z 2009 roku, mógłby obawiać się, że dla słuchaczy taka przerwa będzie ogromną przepaścią. Na szczęście, w tym przypadku jakość dźwięku pozostaje niezmienna, a Magnus nie jest jak wino – im starszy, tym lepszy, tylko nieustannie tak samo znakomity, bo przez te wszystkie lata jego muzyka utrzymuje się na tym samym, bardzo wysokim poziomie. Techniczne, czyste, nieco industrialne motywy łączą się z delikatnymi, miękkimi, kojącymi melodiami, których Solar Fields jest mistrzem. Jak zwykle, także w przypadku ORIGIN # 02 Magnus w zmysłowy sposób buduje muzyczne napięcie, powoli dochodzi do punktu kulminacyjnego, jakiego wyczekujemy z niecierpliwością i uderza ze zdwojoną siłą, proponując odrobinę progresywne brzmienie.

Jako, że Ultimae słynie ze świetnych okładek albumów, kompilacji, recenzując ORIGIN # 02, nie mogę pominąć i tej kwestii. Projekt graficzny (stworzony zresztą przez samego Magnusa) jest, krótko mówiąc – piękny. Kolorystyka, detale, mikro i makro fotografia w wewnętrznej warstwie okładki to naprawdę niesamowite obrazy. Niestety, mam zastrzeżenie do zdjęcia, które wybrano jako motyw przewodni zewnętrznej strony okładki. W moim odczuciu, jest zbyt industrialne, techniczne, zimne i nie do końca pasuje do muzyki najnowszego albumu Magnusa, ale moja opinia wynika z faktu, że nie przepadam za zdjęciami o tego typu tematyce.

Podsumowując, jak dla mnie wygrzebanie starszych kawałków przez Magnusa to naprawdę udany zabieg. Sama często słyszę, że nie warto sięgać w przeszłość, ani zbyt daleko w przyszłość, tylko skupić się na tym, co przynosi teraźniejszość, jednak jestem zdania, że odkurzanie przeszłości to pewnego rodzaju oczyszczenie, terapia, odkrywanie na nowo. Dzięki takiemu zabiegowi możemy z perspektywy czasu wyciągnąć ważne wnioski, stwierdzić, co zrobiliśmy dobrze, a co wymagało poprawy. Ja bardzo często wracam myślami do tego, co było, bo takie spojrzenie pomaga mi zrozumieć moje decyzje, doświadczenia, poglądy, upodobania. Solar Fields dzięki ORIGIN # 02 daje dowód na to, że sięganie w przeszłość może być naprawdę owocne.

Ultimae po raz kolejny sprawiło mi prezent w postaci najnowszego dziecka wytwórni i po raz kolejny mnie nie zawiodła. Cieszę się, że starsze kawałki Magnusa dostały drugie życie i jak dla mnie, ORIGIN # 02 to najlepsza z możliwych propozycji na wiosenne przebudzenie po długiej i przygnębiającej zimie, jakiej już chyba wszyscy mamy dosyć.
______________________________

8 / 10
Kasia