Den

[ Rybnik ] English / Polish version

Den
    WHERE: teraz Rybnik
    WHAT: instrumental crew
    ALBUM: Kind of Blue
    PARTY: Mushroom Tales w INQ
    LIKE: masala chai Kasi
    DISLIKE: „Dasz mi dmuchnąć?”
    PRIVATELY: prosty spijacz coli
    CONTACT:
    E-mail

______________________________
Den, czyli Daniel Cybułka, to młody, utalentowany muzyk, adept rzemiosła saksofonowego z Rybnika. Na altowej odmianie tegoż instrumentu linię melodyczną prowadzi w kierunku nurtów acid jazzu, blues’a i funk’u. W jego improwizacjach można również odnaleźć smaczki orientalne i etniczne. Daniel jest wychowankiem Państwowej Szkoły Muzycznej im. Braci Szafranków w Rybniku na wydziale saksofonu. Jego występ w INQbatorze nie będzie debiutem na scenie chillout’owej, bowiem mieliście okazję usłyszeć już Daniela podczas listopadowej edycji naszej imprezy Mushroom Tales. W czasie jego występu salę zalała fala ciepłego, głębokiego i przestrzennego dźwięku rozbudzającego wyobraźnię słuchaczy. Daniel zapewnia, że tym razem będzie nawet lepiej. Oprócz swojej popisowej improwizacji, przygotował bowiem coś specjalnego, a co? Będziecie mieli okazję sprawdzić już w sobotę 17 stycznia.
______________________________

Poniżej przedstawiamy Wam krótki wywiad, jaki przeprowadziliśmy 22 grudnia 2008 z Den’em:

Ashoka: Witaj Daniel, czy mógłbyś bliżej nam siebie przedstawić?

Nazywam się Daniel Cybułka, aktualnie zamieszkuję stary pub na peryferiach Rybnika. Na co dzień jestem uczniem Liceum im. Powstańców Śląskich i Państwowej Szkoły Muzycznej im. braci Szafranków w Rybniku w klasie saksofonu. Jeśli chodzi o zainteresowania, to szczerze mówiąc, nic innego oprócz muzyki nie przychodzi mi do głowy… No, powiedzmy jeszcze, że debatowanie o polityce i historii też potrafi mnie doprowadzić do euforii.

Ashoka: Czy masz jakieś inspiracje? Ulubionych artystów, którzy stanowią dla Ciebie wzór, model do naśladowania?

Jeśli mówimy o wzorze, to na pewno jest nim Kenny Garrett, którego technika, sposób gry i improwizacji do teraz wprawiają mnie w osłupienie. Moim najnowszym odkryciem jest Paul Desmond, który co prawda już nie koncertuje, aczkolwiek jego wykonania i aranżacje takie jak np. TAKE FIVE stanowią dla mnie cenne źródło inspiracji.

Ashoka: Dlaczego akurat saksofon? Wiemy, że grasz także na gitarze, pianinie, a nawet djembe.

Dlaczego saksofon? Hm, trudne pytanie. Prawdopodobnie dlatego, że instrument ten jest dla mnie synonimem jazzu i szeroko pojętej muzyki rozrywkowej, a od małego fascynowała mnie ta muzyka. Na pianinie to raczej z przymusu, jakim są obowiązkowe lekcje gry na pianinie w szkole muzycznej. Z gitarą skumałem się przez nudę, która gnębiła mnie przez któreś wakacje, podobnie zaprzyjaźniłem się z djembe.

Ashoka: Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Moje początki wcale nie wskazywały na to, że cokolwiek muzycznego ze mnie wyrośnie – ojciec muzyk zmuszał mnie do uczęszczania na lekcje – początkowo skrzypiec. Gdy pogodził się z faktem, że całkowicie nie mam talentu do skrzypiec posłał mnie na klarnet, który okazał się być dobrym wyborem. Po ukończeniu PSM I st. na klarnecie postanowiłem iść do szkoły średniej na saksofon lub klarnet. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że dostane się na saksofon, tym większym zaskoczeniem była dla mnie informacja o dostaniu się na ten instrument. Zakochałem się w nim i miłość ta trwa do dziś. Ciekawe ile jeszcze potrwa…?

Ashoka: Czego możemy spodziewać się po Tobie na imprezie Acid Tales, która będzie miała miejsce 17 stycznia w katowickim klubie INQbator?

Ci, którzy w tę noc odwiedzą chillroom, mogą liczyć na wyższe doznania, kurację starganych nerwów za pomocą delikatnego brzmienia saksofonu…. czyli krótko mówiąc – totalny chill!

Ashoka: A teraz troszkę z innej beczki. Jak oceniasz naszą ostatnią imprezę, na której miałeś okazję zagrać?

Hah, możecie się ze mnie śmiać, ale bałem się tej imprezy, ponieważ dla mnie to była całkowita nowość. Jednak, gdy machina ta ruszyła, wszelkie wątpliwości ustały, rodzinna atmosfera, która panowała na sali chillout’u po prostu wywoływała pozytywny nastrój – jeszcze przed rozpoczęciem produkowania dźwięków zadeklarowałem się, że gram na kolejnej imprezie. Sam występ był dla mnie przyjemnością – nie będę ukrywał, że z początku czułem się niepewnie w nieznanej mi muzyce, aczkolwiek dzięki wspaniałej publice komfort gry wracał z minuty na minutę. Reasumując – impreza ta była dla mnie wielkim odkryciem i cieszę się, że się na niej znalazłem.

Ashoka: Krytykę oczywiście też przyjmujemy, więc?

„W chai shop’ie znowu drożej…?” A tak na poważnie, to nagłośnienie na chillout’cie było średnie, ale to raczej nie wynika z waszej winy.

Ashoka: Jaka jest Twoja myśl przewodnia w muzyce, filozofia Twojego grania, przekaz?… Co chcesz ludziom przez nią powiedzieć?

Grając przed publicznością, wierzę, że muzyka, którą tworzę, wprawi ludzi w dobry nastrój, że choć przez chwilę pozwoli im zapomnieć o trudach codzienności, o pracy, o kolokwium, czy o sprawdzianie. Liczę na to, że gdy zmęczeni wrócą do domu, stwierdzą „Uff… Warto było”, po czym wrócą do swych zajęć. Gdy tak jest, czuję się spełniony.

Ashoka: Myślałeś kiedyś np. o albumie? Jeśli tak, to może zdradzisz nam coś więcej na ten temat?

Do nagrania albumu solowego jeszcze mi brakuje. Ale w przyszłości… Kto wie?

Ashoka: Jakie jest Twoje zdanie na temat muzyki psychedelic? Trance, chillout, ambient, dub?

Na co dzień słucham raczej jazzu, blues’a, funk’u i rock’n’rolla, ale przyznam się, że wieczorami, gdy zmęczony wracam do domu, to włączam radio internetowe i odprężam się przy psychedelicznych dźwiękach chillout’u. Pamiętam nawet pierwszy utwór, którym poczęstował mnie Marion lata temu: Skazi – XTC. Dzięki Ci za to ;>

Ashoka: Dziękujemy Ci za udzielenie nam tego wywiadu i do zobaczenia na Acid Tales.

[22.12.2008]