Papa Legba – Dead Air

Papa Legba - Dead Air
    CELESTIAL DRAGON RECORDS
    Papa Legba
    Dead Air
    2009

      1. Night Surf (Ishq Remix)
      2. Digital Ice Pipe
      3. I Want To Believe
      4. Recovering
      5. Greek Opium
      6. Arranged Memories
      7. Abandoned Window
      8. Barely Holding On
      9. Namek Coastline (Extinct Planet Mix)

______________________________

Tak naprawdę nazywa się Peter Zuniga, lecz dla psybient’owej społeczności jest bardziej znany jako Peter Pan, a ostatnimi czasy jako Papa Legba. Nakładem Celestial Dragon Records parę miesięcy temu ukazała się debiutancka płyta Petera – DEAD AIR. Wcześniej mogliśmy usłyszeć jego produkcje na paru składankach, lecz chyba tą najbardziej zapamiętaną pozostanie INTERMITTENT MEMORIES, gdzie po raz pierwszy dane nam było poznać się na talencie Papa Legby.

Papa Legba nie zawodzi i tym razem. DEAD AIR zawiera w sobie sporą dozę relaksującego i przestrzennego ambient’u. Już na samym początku dostajemy chyba najbardziej smakowity kąsek całego albumu. NIGHT SURF w remiksie Ishq – startując od tak wyśmienitej produkcji, możemy być pewni, że dalsza część albumu równie wysoko i swobodnie wyniesie nasze ciała i umysły na muzyczne przestworza. Sam NIGHT SURF to melodyjna i magiczna podróż wśród morskich fal i poćwierkiwania ptaków, przeradzająca się w delikatną i subtelną rozkosz. Przechodząc przez kolejne utwory, jak choćby DIGITAL ICE PIPE, RECOVERING czy GREEK OPIUM, nadal będzie towarzyszyć nam uczucie wszechobecnej morskiej wody oraz uczucie, że znajdujemy się na opuszczonej łodzi i swobodnie, wśród zamglonego nieba dryfujemy w nieznaną przestrzeń. Papa Legba w świetny sposób buduje lekko strachliwą atmosferę, dodając do tego nutę tajemniczości i na pewno sporą dawkę mistycznych przeżyć. Ambient’owe plamy dźwiękowe urozmaicane wokalami, „topniejącymi” samplami, mroczną atmosferą stają się motywem przewodnim pierwszej części albumu. Pierwszej, dlatego że poczynając od kawałka ARRANGED MEMORIES, nastrój i styl płyty się zmienia. Wszystko przyspiesza, staje się bardziej mroczne i zaczyna przypominać bardziej styl IDM niż ambient. Opuścimy naszą łódkę, wyjdziemy z mgły, poczujemy stabilny grunt pod nogami, a w naszych uszach zagoszczą odgłosy plemiennych rytuałów. Od czasu do czasu poczujemy lekką irytację i wielką chęć, aby przełączyć kawałek na następny. Lecz gdyby od melodii oddzielić poszczególne, niepotrzebne eksperymenty dźwiękowe, otrzymalibyśmy kawał świetnego i subtelnego chill’u. To samo tyczy się kolejnych pozycji, jak choćby BARELY HOLDING ON, który z rozkosznego chill’u przeradza się w strzelaninę. Jednak łącząc te dwie części, otrzymamy i tak świetną porcję dźwięków i przekonanie, że z rąk Papa Legby wyjdzie jeszcze niejedna świetna produkcja.

Przez większą część albumu popadamy w zapomnienie, odczuwamy błogi nastrój, pogrążamy się w mistycyzmie. Stajemy się jednością z morzem, mgłą i naszą opuszczoną łódką. Gdy schodzimy na ląd, stajemy oko w oko z szamańskim rytuałem, który zabiera nasz umysł w nową i nieznaną dotąd przestrzeń. Papa Legba daje nam ogromne pole do działania i każdy, nawet najbardziej wymagający psychill – fan znajdzie w tym albumie coś dla siebie.
______________________________

7 / 10
Tofik