Aes Dana – Memory Shell

English / Polish version

Aes Dana - Memory Shell
    ULTIMAE RECORDS
    Aes Dana
    Memory Shell
    2004

      1. Chernozem [ 3.24 ]
      2. Iris rotation
      3. Dusts
      4. Opalin
      5. Memory shell (lost radio e-dit)
      6. Haze
      7. Shouting valley
      8. Cities update
      9. Sub morphing
      10. Grounds around
      11. Exposure (Aes Dana rmx)
      12. Chernozem

______________________________

„The winds were blowing us towards here,
This fresh vareo shore where seaweeds stopped their caress.
Old sea echoes were spaced and distilled.
We have much to exchange my friend, Sand Traveller.
Take me in your hand and let me whisper.
You were my body, I’m still your memory.”

Muszla na dnie oceanu, muszla leżąca nad brzegiem morza, muszla wisząca na ścianie jednego z nadmorskich barów, muszla przywieziona z wakacji, ozdabiająca parapet jednego z domów. Każda muszla zatrzymuje w swoim wnętrzu pamięć o jakimś człowieku, wydarzeniu, niezwykłej albo całkiem zwyczajnej historii. Muszla łapie każdy uśmiech, radosną chwilę, momenty wzruszeń, ale i załamań, smutków, poczucia bezsensu. Muszla jest świadkiem pierwszej miłości odnalezionej na wakacjach, pierwszego zbliżenia młodych ludzi na złocistej plaży, rozmów szczęśliwych staruszków, którzy wspominają cudowne życie spędzone wspólnie. Muszla leżąc nieruchomo, jest nie tylko cichym widzem, dobrym słuchaczem, ale przede wszystkim zbieraczem ludzkich wspomnień.

Vincent Villuis nie mógł chyba wybrać lepszej, bardziej odpowiedniej nazwy dla swojego trzeciego albumu, wydanego w 2004 roku nakładem Ultimae Records. Według mnie MUSZLA PAMIĘCI kryje w sobie niesamowicie dużą ilość wspomnień. Każdy kolejny kawałek albumu MEMORY SHELL przywołuje nowy obraz z przeszłości, który wydaje się być niezwykle wyrazisty, bogaty w skojarzenia, poruszający, bardzo intensywny. Przyznaję bez bicia, że od dawna ten album był dla mnie „numerem jeden” w dorobku Vincenta Villuisa. Nie ma w nim niczego, do czego mogłabym się przyczepić; każdy dźwięk, instrument, wokal wierci dziurę w mojej głowie i zostaje zapamiętany przez mój umysł. Oprócz tego, że zostaje zapamiętany, wzbudza ciągle te same, silne emocje, których nie potrafię określić. Wszystko od samego początku do ostatniego dźwięku zostało tutaj dokładnie przemyślane, nic nie dzieje się przez przypadek. Bardzo cieszy mnie taka, a nie inna kompozycja albumu – rozpoczyna się kawałkiem CHERNOZEM, a kończy jego skróconą wersją. W ten sposób album wydaję się być objęty klamrą i tworzyć hermetyczną całość. Wśród niewątpliwie znakomitych kawałków znajdują się takie, które bez wahania można nazwać genialnymi. CHERNOZEM jest magiczny, bajkowy; słychać w nim plusk wody, morskie fale uderzające o skały i głos kobiety, która opowiada historię, zaczynając od słów: „It was raining in Vargo when we met the sandman on the border of ocean.” Genialny jest OPALIN, bo drzemie w nim ogromna siła oddziaływania na osobę słuchającą; jest przepełniony energią, która delikatnie wchodzi pod skórę i zachęca do tańca. HAZE przeszywa moje ciało, powodując ciarki na plecach; jest niezwykle tajemniczy, kojarzy mi się z półmrokiem. W kawałku SHOUTING VALLEY naprawdę słyszę krzyczącą dolinę; wzywa kogoś płaczącym, smutnym głosem. Ten kawałek działa na wyobraźnię. CITIES UPDATE tak, jak OPALIN powoduje, że muszę wstać z krzesła i tańczyć. Muszę podkreślić w tym momencie, że pozostałe kawałki nie są gorsze od tych, które wymieniłam, po prostu chciałam wskazać te, które silnie działają na moją muzyczną wyobraźnię.

Dwie kwestie zasługują na szczególną uwagę, po pierwsze – teksty wypowiadane w kilku kawałkach przez Mahiane lub Pascale Auffret. Aż osiem kawałków na dwanaście zawiera w sobie elementy opowiadania, które snują hipnotyzujące głosy. Po drugie po prostu trzeba koniecznie przyjrzeć się okładce MEMORY SHELL, dla mnie jest rewelacyjna. Głównie grafika we wnętrzu okładki powala – drzewa, trawy osnute mgłą i rosą, biedronka wspinająca się na źdźbło trawy, zboże, morze, łąki, kwiaty i mnóstwo muszelek. Na jednej z kart okładki widać studio nagraniowe, a na innej zdjęcie Vincenta Villuisa trzymającego jakiś przedmiot, do którego przyczepione są (oczywiście) muszelki. Dodatkowo wewnątrz okładki można znaleźć wszystkie teksty, które pojawiają się w całym albumie.

Gdy goniąc każdy dzień, biegając z pracy, szkoły na szybkie zakupy, szybki obiad, szybkie rozmowy z bliskimi, szybką kąpiel, zatapiając się w końcu w niespokojnym śnie, zapominamy, co dobrego lub złego wydarzyło się w przeszłości, czy tej dalekiej czy bliskiej, najlepiej przyłożyć do ucha MUSZLĘ PAMIĘCI, a ona sama przypomni nam o tym, co umknęło z naszego umysłu.
______________________________

10 / 10
Kasia