Cell – Live at Kumharas

Cell - Live at Kumharas
    ULTIMAE RECORDS
    Cell
    Live at Kumharas
    2007

      1. The Gate
      2. Above The Clouds
      3. Misty Morning
      4. Under Your Mind
      5. T-Ion
      6. Hawaii Transit
      7. Shiny Girl

______________________________

Wreszcie! Po długim i szarym okresie zimowym, mogę wsiąść na mój kochany rower i wybrać się w pierwszą, wiosenną przejażdżkę. Jadę wąskimi, czasem prostymi, czasem krętymi uliczkami, a po prawej i lewej stronie mijam zaczynające się zielenić pola. Wjeżdżam w lasek pełen dobrze znanych mi drzew, małych wzniesień, głębokich dołów, brązowych liści, soczystego mchu i znowu czuję ten przepiękny zapach wiosny, zapach wsiąkający w ubranie, zapach, który pozostaje na długo. Wszystko wydaje mi się takie swojskie, przemierzone juz tyle razy, wiem, w którą ścieżkę skręcić, nawet jadąc z zamkniętymi oczami, a jednak w pewnym momencie muszę się zatrzymać… W odległości kilku metrów dostrzegam coś, czego do tej pory nie widziałam; mogłabym przysiąc, że nigdy nie było tego w tym miejscu! Podjeżdżam bliżej i przede mną zauważam jakby porośniętą winoroślą BRAMĘ. Jest ogromna, cała zazieleniona, między listkami znajdują się małe pajęczynki… Jej widok wywołuje we mnie zdziwienie – wielokrotnie byłam w tym miejscu, a nigdy nie zauważyłam starej bramy? Czuję, jak na całym ciele przechodzą mnie dreszcze, jestem podekscytowana, bo zastanawiam się, czy nie otworzyć tej bramy… Schodzę z roweru i nieśmiałym, niepewnym krokiem podchodzę do niej i prawą ręką szukam jakiejś klamki, kłódki. Po chwili lekko popycham bramę i sama się otwiera, a ja zastanawiam się nad kolejnym krokiem… Wejść…? Wchodzę i to, co zauważam przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Jestem w ogrodzie! Miejsce jest niezwykle magiczne, kolorowe, tętniące życiem, chyba tak jest PONAD CHMURAMI. Mimo że bałam się tutaj przyjść, teraz jestem spokojna jak nigdy wcześniej, coraz odważniej kroczę naprzód, patrzę na cudownie kwitnące drzewa, niebieskie, różowe, żółte kwiaty, z którymi nie spotkałam się przez całe życie. Słyszę śpiew ptaków, stąpam po świeżej trawie, na której nie jestem sama- żuczki mieniące się w słońcu na fioletowo- zielono, sarenki spacerujące między drzewami, rodzina zajączków też upodobała sobie miękkie podłoże. Zapuszczam się coraz głębiej i głębiej, nagle znajduję się w miejscu, w którym natura została przykryta PORANNĄ MGŁĄ i nie chce zrzucić z siebie tego delikatnego okrycia. Tutaj, w maleńkim stawku pluskają się żabki, rybki, a na tafli wody widać kwitnące lilie wodne… Ogród pełen jest już dojrzewającej roślinności, co dziwi mnie jeszcze bardziej, bo przecież wiosna dopiero się zaczęła… Ale tu jest naprawdę inaczej, jest tajemniczo; ten krajobraz przypomina mi bardziej bajkę, sen, niż coś, co istnieje w rzeczywistości. Tutaj nie liczy się czas, przestrzeń, odległość; doświadczam prawdziwego szczęścia i ukojenia, ale nadal chcę wiedzieć, co jeszcze znajdę, co jest w środku ogrodu, więc brnę dalej, aż dochodzę do miejsca, które wydaje mi się dziełem samego Boga. Nigdy nie myślałam, że można doznać większego szczęścia, tutaj czuję się tak, jakbym doszła do tego, czego szuka się całe życie – miłości, spokoju, szczęścia. Wyciągam na wierzch to, co do tej pory znajdowało się POD MOIM UMYSŁEM – niespełnione pragnienia, nieosiągnięte cele, wszystko to, o czym nie miałam pojęcia, a co wypływało z mojego serca. Dookoła mnie latają niebieskie ważki, wzorzyste motyle, kolorowe ptaki, dzieci kołyszą się na huśtawkach, śmieją się głośno, ale żadne z nich mnie nie zauważa. Między drzewami ktoś zawiesił hamak – wydaje się, że z myślą o mnie. Dawno nie przeżyłam tak obfitującego w emocje i nowe doznania dnia i potrzebuję chwili wytchnienia. Po chwili leżę już wygodnie, bujam się i patrzę w niebo. Zamykam oczy, a słońce ogrzewa moją twarz i na policzkach pojawiają mi się rumieńce. Wiatr też daje o sobie znać i wchodzi w moje włosy, rozplata je i ciągnie za sobą. Ktoś łapie moją dłoń w swoje ręce, ale robi to tak delikatnie, że się nie boję… Dziwne, ale gdyby wcześniej dotknął mnie ktoś obcy, na pewno byłabym przerażona. Szybko otwieram oczy i widzę oczy pełne zrozumienia, twarz i ręce wyrażające miłość. Dopiero teraz wiem, że weszłam do ogrodu nie przez przypadek, coś mnie pchnęło w to miejsce. Zdecydowałam, że tu zostanę, bo mam wszystko, czego potrzebuję, niczego więcej nie szukam…
______________________________

9.5 / 10
Kasia