Carbon Based Lifeforms – Interloper

English / Polish version

Carbon Based Lifeforms - Interloper
    ULTIMAE RECORDS
    Carbon Based Lifeforms
    Interloper
    2010

      24. Interloper
      25. Right Where It Ends
      26. Central Plain
      27. Supersede
      28. Init
      29. Euphotic
      30. Frog
      31. M
      32. 20 Minutes
      33. Polyrytmi

______________________________

Duetu Carbon Based Lifeforms nie trzeba przedstawiać nikomu, bo każdy, kto miał styczność z chilloutową muzyką, nie raz i nie dwa słyszał i zakochiwał się w ich utworach, a nawet całych albumach. Również każdy z nas pewnie z niecierpliwością czekał na kolejne dokonania CBL. THE PATH, HYDROPONIC GARDEN, WORLD OF SLEEPERS znają wszyscy. To właśnie THE PATH wyznacza cel naszej podróży poprzez HYDROPONIC GARDEN aż do magicznego świata snów. Album WORLD OF SLEEPERS to jak to tej pory jedno z niewielu arcydzieł psybientowej muzyki. Czego więc możemy spodziewać się w ich najświeższym albumie? Stawiam w ciemno, że po przesłuchaniu albumu INTERLOPER nie poczujemy się rozczarowani.

Tytułowy INTERLOPER i już wiemy, że mamy do czynienia z CBL. Stały, spokojny beat i melancholijna melodia wprawiają nas w relaksacyjny stan. Nasz umysł na chwilę zawiesza się w próżni i bez jakichkolwiek myśli odpływamy wraz z subtelną melodią i delikatnie rozbrzmiewającym wokalem. Niby tu wszystko proste i spokojne, a dzieje się naprawdę bardzo wiele.

„Here they come, twilight times
Prepare yourself, for the fall
Let dark light ease the impact
And take the leap
Right where it ends”

Czy można ogromną porcję tajemniczości powiązać z wesołym i optymistycznym nastrojem? Owszem można, a utwór numer dwa jest tego najlepszym przykładem. Lekko mrocznie wypowiadane słowa, świdrujący beat sprawiają, że ręce same wznoszą się ku błogiemu falowaniu.

CENTRAL PLAIN i na myśl przychodzą mi wszystkie miłe, lecz utracone chwile. Podróż w przeszłość, w niedokończone sprawy, w niedopowiedziane zdania. Tutaj to wszystko wydaje się ulotne i proste. Rozwiązania są na wyciągnięcie ręki. Aż szkoda opuszczać to miejsce i rozstawać się z tym hipnotycznym głosem, który być może nasuwa nam te proste odpowiedzi na wszystko?!

SUPERSEDE rozpoczyna się praktycznie bez żadnej linii basowej, a dzieje się to tylko po to, aby beat po paru sekundach dotarł i wręcz wyrwał nas do wesołego kołysania się. Całość jest prosta i jednostajna, ale to nie przeszkadza w tym, aby ten kawałek wywoływał uśmiech na naszych twarzach, bo chyba nie ma kogoś takiego, u kogo nie pojawiłby się ten uśmiech.

„Slowly, she lifts her head, from the pillow of winter boredom
Rigidly, she rises from her icy grave
With light in her eyes
And fight in her fists
She commences the winter war
And as the ice walks away
The spring queen will take over”

Myślę, że to, co słyszymy z ust dziecka na początku utworu, idealnie oddaje panującą atmosferę. Podróż w najgłębsze zakamarki naszej duszy. Podróż do tych najbardziej zagmatwanych i niewyjaśnionych spraw. Sporo tu melancholijnych i smutnych emocji, ale co najważniejsze emocje te sprawiają, że album nie jest już świetny, tylko znakomity.

Śliczne pudełko z zaczarowaną zawartością to chyba najlepsze tłumaczenie dla EUPHOTIC. CBL prezentują nam całą gamę swoich możliwości. Poprzez utwory wesołe i pełne wigoru, melancholijne i z dużą dawką zadumy otrzymujemy w końcu snującą się porcję ambientowych dźwięków. Nasze powieki stają się coraz cięższe, a umysł zaczyna płatać nam figle i wprowadza nasze ciało w stan lewitacji.

FROG – powiem szczerze, że dopiero po spojrzeniu na tracklistę zauważyłem, że na tej płycie jest taki kawałek. Jak do tej pory wydawało mi się, że ten melancholijny utwór to ciągle EUPHOTIC. Warto zwrócić tu uwagę na anielski i smukły wokal, który towarzyszy nam co jakiś czas. Jedno jednak mnie ciekawi najbardziej – dlaczego FROG?

„Do there exist many worlds, or is it but a single world?” i nasz melancholijny sen powoli i delikatnie zostaje przerwany, a wszystko za sprawą niezidentyfikowanego „M”. Jeden świat? Dla mnie to zdecydowanie za mało. Czasami warto otworzyć bramę tego zaczarowanego i lepszego świata. Świata bez trosk i problemów. Świata przepełnionego szczęściem, słońcem i miłością. Tym lepszym światem jest właśnie to nieokreślone M, które dla każdego z nas jest inne.

20 MINUTES – ale tak naprawdę tylko trochę ponad siedem. Dlaczego tylko? Dlatego, że snujących się, błogich, muzycznych pejzaży serwowanych nam przez szwedzki duet nigdy dużo. 20 MINUTES to kolejna porcja świetnej, relaksacyjnej, chilloutowej muzyki. Każda sekunda wydaje się być najbardziej magiczną ekstazą dźwiękową. Tu chce się trwać wiecznie.

Delikatnie przymrużone oczy, falujące ciało i dusza pełna pozytywnych wibracji oraz emocji. Tak właśnie czuję się, słuchając końcowego POLYRYTMI. Utwór zmierzający do nikąd, idealnie komponujący się z „dogorywającym” chillroomem. Wszyscy uśpieni, z szerokim uśmiechem na twarzy i radosną duszą w ciele. Czemu jednak POLYRYTMI zmierza do nikąd? Dlatego, że to nie koniec… to dopiero początek.

Kiedyś „ktoś” powiedział mi, że muzyka elektroniczna nie ma duszy, że brak w niej jakichkolwiek emocji. W takim wypadku nie pozostało mi nic innego, jak zaproponować tej osobie przesłuchanie albumu WORLD OF SLEEPERS, który zmienił owo stwierdzenie o braku emocji. Następnie przyszła pora na INTERLOPER, który dał dowód na obecność duszy w muzyce elektronicznej. Jaki z tego wniosek? Muzyka Carbon Based Lifeforms zmienia ludzi i to w dodatku w pozytywny sposób.

______________________________

10 / 10
Tofik