Tripswitch – Geometry

English / Polish version

Tripswitch - Geometry
    SECTION RECORDS
    Tripswitch
    Geometry
    2010

      1. Circularity
      2. Concentric Circles
      3. Goldbach’s Conjecture
      4. Floating Point
      5. Strange Parallels
      6. Tesselation
      7. Harmonic Mean
      8. Stereogram
      9. Glide Reflection

______________________________

Przy pierwszym odsłuchu debiutanckiego albumu Tripswitch CIRCUIT BREAKER, oniemiałam z zachwytu. Kiedy dwa lata później ukazała się reedycja z otwierającym remiksem EXILED w wykonaniu Gaudiego, latałam tak wysoko, że upadek byłby tragiczny w skutkach. Od tamtego czasu z niecierpliwością czekałam na nowy album, wyobrażając sobie tę chwilę, kiedy zasiądę do jego odsłuchania. No i doczekałam się, choć rzeczywistość tradycyjnie nie sprostała oczekiwaniom wyobraźni.

Już pierwszy kawałek CIRCULARITY nie pozostawia wątpliwości, że oto z głośników sączy się muzyka spod znaku Tripswitch – te same lekkie uderzenia nawarstwiają się, tworząc wyrazistą strukturę, o wiele silniejszą od elementów składowych. Tworzący się klimat jest hipnotyczny, senny. Lubię zabieg wprowadzania w taki stan na początku albumu – zapowiada on, że podróż, której doświadczę z jego pomocą, będzie odrealniona i daleka od nudnego świata, przed którym szukam ucieczki w muzyce. Linia melodyczna gitary rozmywa się, pogłębiając uczucie senności, jednak zdecydowanie lepiej działają na mnie mgliste i przestrzenne dźwięki z pierwszej części kawałka. CONCENTRIC CIRCLES to reminiscencja Tripswitcha, za którym tęsknię. Atmosferyczny i przestronny kawał dobrego chillu z zachwycającymi partiami gitarowymi i zmysłowymi wokalami Natashy Taylor. Dla tego kawałka warto było czekać na ten album! Przy GOLDBACH’S CONJECTURE album nabiera tempa i pozwala na rozbujanie kończyn, by za pomocą FLOATING POINT wrócić na orbitę sennego chillu. Szczęśliwie tylko pierwsza połowa utworu jest senna, bo od około czwartej minuty zimne dźwięki klawiszy ustępują miejsca ciepłym i miękkim bitom. Kawałek STRANGE PARALLELS otwiera niezidentyfikowany instrument, który milknie, oddając pole do popisu klawiszom do spółki z gitarą. Dla mnie kawałek zaczyna się dopiero w momencie, kiedy wchodzi bit – dopiero to budzi moje uszy oraz zainteresowanie i dopiero to wydobywa piękno partii gitarowej. TESSELATION jest kawałkiem, który kupuję od pierwszej do ostatniej minuty – dzięki niemu czuję się, jakbym słuchała psybientu po raz pierwszy. Jego budowa jest bardzo złożona, zaskakująca, spotykają się w nim liczne odmiany muzyki downtempo w świetnie wyważonych proporcjach. Budowa HARMONIC MEAN jest podobna do kilku pierwszych kawałków – dość długo się rozkręca, by w końcu stworzyć typowy dla Tripswitcha klimat zbudowany na wykręconych dźwiękach, euforycznie wibrujących bitach i wiodących prym partiach instrumentalnych. Gitarowego brzmienia nie brakuje również w kolejnym utworze STEREOGRAM, gdzie z kolei instrumenty klawiszowe nadają zupełnie inne tony, niż te usłyszane w albumie do tej pory. Brzmią świeżo i oryginalnie. Pożegnalne GLIDE REFLECTION nie wnosi nic nowego i niestety nie jest jak DEER PARK teaserem, pozostawiającym niedosyt i głód, który sprawi, że będę z niecierpliwością czekała na kolejny krążek.

Właściwie, nie mam się do czego doczepić – album jest klimatycznym i jakże smacznym kąskiem do schrupania, jednak brakuje mu tego czegoś, co znalazłam na poprzednim krążku i co wprawiło mnie w zachwyt.
______________________________

7 / 10
Beata Brzoza