Asura – 360
Asura 360 2010
2. Regenesis 3. Altered State (Album edit) 4. Atlantis Child 5. Erase 6. Halley Road 7. Longing For Silence 8. Getsemani 9. Le Dernier Voyage 10. Virgin Delight |
______________________________
Uderzmy w werble! To, na co wszyscy czekali przez trzy długie lata, wreszcie stało się faktem – 360. Charles ponownie wyciąga rękę w stronę wszystkich fanów jego twórczości. Po doskonałym i przyznam osłuchanym już LIFE 2, przyszła pora na kolejny, świeży i bez wątpienia jeszcze lepszy album, choć przyznacie, że poprzeczka zawieszona została naprawdę wysoko. Sprawdźmy zatem, czego można doświadczyć, słuchając czwartego z kolei albumu Francuza Charlesa Farewella.
EL HAI – na dobry początek.
Rozpoczynający całość. Charakterystyczne dla Charlesa „gregoriańskie” wokale, delikatny beat przyprawiają o natychmiastową hipotonię. Bez wątpienia można tu poczuć klimat, do jakiego Asura zdążył nas już przyzwyczaić. Etniczne dźwięki w połączeniu z tym kobiecym wokalem, który brzmi trochę jak modlitwa, nie może zwiastować przeciętnego albumu.
REGENESIS – gdyby jeszcze ktoś miał wątpliwości.
Zaczyna się bardzo delikatnie, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że „nieśmiało”. Czyżby celowy zabieg uśpienia naszej czujności na chwilę? To dopiero drugi utwór, a ja mam wrażenie, że słucham płyty co najmniej trzeci raz z rzędu. Upada, by wstać. Z impetem i ze zdwojoną siłą obudzić nas na nowo. I te cykady, które można usłyszeć w tle, tak bardzo kojarzą mi się z ciepłymi, letnimi nocami spędzanymi na łonie natury…
ALTERED STATE – nie szkodzi, że już było.
Naprawdę nie ma to znaczenia, że numer pojawił się wcześniej na składance OPUS IRIDIUM wydanej w 2008 roku przez Suntrip Records. Ta wersja o wiele bardziej przypadła mi do gustu, ba, trudno mi wyobrazić sobie osobę, której nie spodobałby się ten kawałek. Kryje on czarta za skórą i ma prawdziwą moc! Muzyczna Bodhisattwa.
ATLANTIS CHILD – by pokazać, że można.
Już sam wstęp powoduje u mnie poczucie błogości i przyprawia o trudny do opisania ekstatyczny stan, z którego raczej nie chcę się wydostać. Głęboki, ciężki beat w pierwszych sekwencjach utworu nadaje całości unikatowy i złożony charakter, który uzupełnia męski „wokal”, tworząc tym samym trwający ponad dziesięć minut, wręcz „parkietowy” numer. Bez dwóch zdań mój faworyt, jeśli o „trzysta sześćdziesiątkę” chodzi.
ERASE – niektórych rzeczy wymazać nie można.
Piąty utwór na płycie, czyli jesteśmy już przy stu osiemdziesięciu (zakładając, że nazwa albumu 360 nawiązuje do stopni i koła, jakie zataczamy, słuchając muzyki Charlesa, gdzie początek i koniec mają miejsce w tym samym punkcie). Troszkę jakby czegoś tu brakowało, a może to jak zwykle celowy zabieg „chwilowego uśpienia”, z którego Francuz dał się już nam poznać? Zobaczymy?
HALLEY ROAD – bo takie miejsca istnieją.
Jak to się dzieje, że w pewnych określonych momentach w życiu towarzyszy nam zawsze to samo uczucie? Wystarczy na chwilę zamknąć oczy, a na pewno zrozumiecie, o czym mówię, a gdyby jednak ktoś miał jeszcze wątpliwości, niech podąża za głosem, który nas naprowadzi:
„Comets are.. bodies that formed at the very edge of the solar system,
Out beyond the orbit of Neptune, where Pluto is
And they are the best preserved samples of the initial material that
Actually made the sun and earth and planets and even ourselves
Since we’ve been in orbit, we’ve detected maybe four or five such storms
This is by far the strongest that we’ve detected with Cassini
And it’s even stronger and there’s more activity than
The storms that were detected by the two Voyager spacecraft back in the early 1980s”.
LONGING FOR SILENCE – dlatego że cisza nie istnieje.
Bardzo emocjonalny numer, zmuszający do refleksji i mimowolnej, chwilowej kontemplacji życia. Trudno mu się oprzeć, bardzo trudno. Typowe dla Asury melodie utrzymane w łagodnym i subtelnym klimacie bardzo kojąco na mnie działają. Czy cisza naprawdę nie istnieje?
GETSEMANI – symbolika ma znaczenie.
To miejsce w Jerozolimie, w którym Chrystus modlił się i czuwał, zanim go schwytano i skazano na śmierć na krzyżu. Znany z Nowego Testamentu Ogrójec (Ogród Oliwny) to magiczne, święte miejsce, przepełnione jednak smutkiem, żalem i melancholią. Utwór w mistrzowski wręcz sposób oddaje specyfikę i symbolikę tego miejsca. Swoją drogą, Charles nie po raz pierwszy sięga do filozofii chrześcijańskiej i nawiązuje do Biblii – LIFE 2 rozpoczyna utwór zatytułowany GOLGOTHA.
LE DERNIER VOYAGE – kreska kresce nierówna.
Dla znających się na malarstwie i ceniących twórczość Turnera zagadka rozwiązana. Czy można w bardziej doskonały sposób oddać emocje, jakie panowały wtedy na morzu? Czyli po raz kolejny symbolika bierze górę nad formą? Rewelacja.
VIRGIN DELIGHT – gdyby ktoś nie zachwycił się wcześniej.
No, więc zbliżamy się do punktu, w którym rozpoczynaliśmy nasze koło. 360 stopni w kilka minut, które na pewno nie pozostaną bez echa. Utwór kończący album nie różni się wiele od pozostałych, oczywiście mam tu na myśli fakt, że jest bardzo bogaty i dopracowany w każdym detalu, aż żal, że to już koniec.
Podsumowując, trudno o jednoznaczną ocenę 360, porównując go z wcześniejszymi produkcjami Asury. Mimo że każda z nich jest zupełnie inna, to jednak już po pierwszych dźwiękach z łatwością rozpoznać można charakterystyczny i typowy dla niego styl. Jedno jest jednak pewne, 360 na pewno zapisze się w historii jako kolejna, doskonała produkcja Charlesa, która została wydana pod skrzydłami Ultimae.
______________________________
9 / 10
Marion