Makyo – Vismaya
Makyo Vismaya 1999
2. Pura |
______________________________
Przez długi czas leżą ukryte gdzieś głęboko, schowane przed słońcem i zapewne na swój sposób zapomniane. Mowa tu o oczywiście o płytach wydanych jeszcze przed nastaniem XXI wieku, czy jak kto woli, przed nastaniem wszędobylskiej cyberkultury. Takim albumem, który nie przez przypadek wpadł mi ponownie w ręce, jest niesamowita i ponadczasowa VISMAYA, za którą odpowiada Makyo (Giovanni Fazio). Wirtuoz dubu, ambientu, dźwięków orientalnych, a przede wszystkim wyszukanej subtelności łączącej te wszystkie gatunki. VISMAYA to trzeci z kolei album w jego kolekcji, w którym znajdziemy tylko, albo aż dwie produkcje. Są to kilkunastominutowe metamorfozy muzyczne utrzymane w downtempowym klimacie, jednak każda kolejna minuta przynosi inną metamorfozę. Intensywność dźwięku się zmienia, a każdy utwór rozwija się w oryginalny i charakterystyczny dla Makyo sposób.
Tytułowa VISMAYA rozpoczyna się łagodnie, wprowadzając nas w dubowy beat, który będzie nam towarzyszył przez znaczną część trwania utworu. Makyo nie stroni również od eksperymentów i wyszukiwania nowych dźwięków. Przykładem może być wykorzystanie jednego z tradycyjnych instrumentów indyjskich, jakim jest tabla oraz śpiewu indyjskiego towarzyszącego właśnie owej tabli. Makyo przez dwadzieścia pięć błogich minut przeprowadza nas przez swoją całą wirtuozerię muzyczną i w żaden sposób, nawet na moment nie daje nam powodu do nudy.
Na wstępie do utworu numer dwa warto zaznaczyć, że został on zarejestrowany jako live wykonany przez Makyo na wyspie Bali, a dokładniej w Camphuan. PURA rozpoczyna się od modlitwy i towarzyszących jej dzwonków oraz dźwięku strun sitaru (kolejne nawiązanie do tradycji indyjskiej). Właśnie ten dźwięk zarywanej struny sitaru nadaje utworowi mistycznej atmosfery. PURA ze swoimi smukłymi i łagodnymi dźwiękami idealnie wpasowuje się w błogie i leniwe odpoczywanie pod błękitną chmurką, a orientalny aspekt całości tylko dopełnia nasze błogie doznania.
VISMAYA, jak na tylko dwa utwory, to ogromna dawka pozytywnych wibracji i jeśli ktoś tak jak ja zawieruszył gdzieś ową płytę, powinien jak najszybciej wziąć się za jej odświeżenie.
______________________________
8 / 10
Tofik