Seamoon – DMTones

English / Polish version

Seamoon – DMTones
    ALTAR RECORDS
    Seamoon
    DMTones
    2012

      1. DMTones
      2. Mystical Moon
      3. Beyond Physical Perceptions

______________________________

~dis aliter visum
(bogowie postanowili inaczej)

Po dwóch latach oczekiwania całkiem niedawno w moje ręce wpadła nowa EP’ka Seamoona. Nie będę ukrywał, że od czasu, kiedy po raz pierwszy miałem okazję zetknąć się z muzyką młodego, utalentowanego Niemca, z niecierpliwością oczekiwałem na jego kolejne pozycje na rynku wydawniczym. Jego pierwszy album A TWISTED DOWNBEAT ADVENTURE, który ukazał się w 2010 roku za sprawą nieistniejącego już (świetnie zapowiadającego się) labela Chillbasement, narobił wtedy sporo zamieszania. Osobiście przyznam, że maglowałem ten album bardzo często i gdy tylko robiłem sobie od niego dłuższą przerwę, z radością do niego wracałem i odkrywałem na nowo. Naprawdę kawał solidnie dopracowanego materiału, nowatorski styl wniósł niewątpliwie spory powiew świeżości wśród wszechobecnych sztampowych i utartych schematów, jakie zalewają rynek wydawniczy. Minęły dwa lata, podczas których od czasu do czasu można było usłyszeć coś nie coś o wcześniej wspomnianym artyście. Ten alias co jakiś czas pojawiał się na różnego rodzaju kompilacjach i dodam, że muzyka Pana Szymona zawsze robiła na mnie dobre wrażenie.
W 2012 roku za sprawą kanadyjskiej wytwórni Altar Records, Seamoon wydaje kolejną (niestety znów tylko EP’kę) o znajomo brzmiącym tytule – DMTONES. Można by tutaj zarzucić mu pewnego rodzaju odtwórczość, bo co by nie napisać i tak pewnie większości ten tytuł skojarzy się z nieśmiertelnym numerem projektu Shpongle – DIVINE MOMENTS OF TRUTH. Zanim jednak pokusicie się o taką opinię, sprawdźcie proszę zawartość tego albumu.

DMTONES
~hoc erat in votis (tegom sobie właśnie życzył)

Moczary, bagna, mokradła, trzęsawiska, czyli ogólnie mokro, grząsko i tajemniczo. Właśnie w takim klimacie Seamoona czuję się chyba najlepiej, choć pewnie każdy zdoła usłyszeć w tym numerze tysiące innych dźwięków, które nasuną Wam zupełnie inne skojarzenia. Tytuł nawiązuje do psychedelicznej substancji psychoaktywnej, która występuje w przyrodzie w wielu gatunkach roślin, a dzięki temu, że spożywana była przez szamanów zamieszkujących obecne tereny Ameryki Południowej, często otaczana jest kultem i mistycznymi legendami. Nie będę się bardziej rozpisywał – po wysłuchaniu tego kawałka, wszystko zrozumiecie sami.

MYSTICAL MOON
~acta est fabula (sztuka jest skończona)

Tym razem znów bardzo głęboki, fenomenalnie dopracowany i przemyślany kawałek, który powoduje, że nie tylko zapadamy w kilkuminutową refleksję, starając się odpowiedzieć na pytanie, czym jest to, co nie jest, ale sprawia również, że zaglądamy w te stosunkowo rzadko odwiedzane obszary naszego (nie)ograniczonego umysłu. Irracjonalny, nieco haptyczny, momentami balansujący na granicy absurdu. W tym kawałku czuć pasję, pełno w nim powykręcanych, fraktalnych wizji i dobrej karmy.

BEYOND PHYSICAL PERCEPTIONS
~adhibe rationem difficultatibus (w trudnościach odwołuj się do rozumu)

Utwór podobnie jak poprzednie to fuzja najwyższej jakości elektronicznych brzmień, które zdecydowanie wykraczają poza obszary znane naszej percepcji (tytuł ponownie nie jest kwestią przypadku). To jeden z tych kawałków, które wchłaniamy po prostu od pierwszego do ostatniego brzmienia. Trudny do zidentyfikowania wokal pojawiający się w połowie kawałka wypowiada mistycznie brzmiącą mantrę, która podkreśla tylko nieco enigmatyczny charakter utworu. Brzmi to naprawdę konkretnie.

Co tu dużo pisać, facet jest po prostu genialny. Jeśli jeszcze nie do końca potrafi zdefiniować, na czym polega i co to w ogóle jest muzyka psychedeliczna, to myślę, że właśnie znalazł wyczerpującą odpowiedź.
______________________________

8.5 / 10
Marion