Saafi Brothers – Liquid Beach

Saafi Brothers - Liquid Beach
    SAAFI RECORDS
    Saafi Brothers
    Liquid Beach
    2003

      1. Summerhills
      2. The green cloud
      3. Seven horizons
      4. Feelings per room
      5. Fusedub
      6. Sunchild
      7. Metapop (after morning mix)
      8. Liquid beach
      9. Lovin music
      10. Metapop (feat. dea li)

______________________________

Zaczęło się całkiem niewinnie, kiedy w 1997 roku nieznane jeszcze nikomu Saafi Brothers czyli Michael Kohlbecker i Gabriel Le Mar wydają swój debiutancki album o enigmatycznym, ale budzącym szyderczy uśmieszek tytule MYSTIC CIGARETTES. Był to strzał w dziesiątkę. Płyta zyskała sobie całkiem pokaźne grono wielbicieli wśród zwolenników ambient’u i downtempo’wych produkcji. Kolejny album wydany ponownie przez osławione Blue Room Records czyli MIDNIGHT’S CHILDREN również sprzedawał się jak świeże bułeczki w uznanej piekarni. Tym sposobem Saafi Brothers na stałe wpisali się jako solidna i wydająca dobre „produkty” grupa na scenie chillout. Sześć lat od wydania swojego debiutanckiego albumu grupa decyduje się na wydanie kolejnego, jednak tym razem nie korzystają z „patronatu” uznanej brytyjskiej wytwórni. LIQUID BEACH ujrzało światło dzienne za sprawą powołanej do życia stajni Saafi Records, stworzonej na potrzeby właśnie tego albumu (swoją drogą do dziś dnia owa wytwórnia nie wydała nic innego, niż wspomniany wcześniej tytuł).

LIQUID BEACH ostatecznie został wydany w marcu 2003 roku i zawiera 10 nowych utworów, które trzymają poziom poprzednich albumów (choć bez wątpienia, gdybym miał wybrać jeden, jedyny, najlepszy ich krążek wskazałbym MYSTIC CIGARETTES). Pierwsza część płyty ma delikatny, leniwy i relaksujący charakter, nie pozbawiony jednak rytmicznego tempa, kwaśnych i powykręcanych motywów i dziwacznych łomotów, w które nie sposób się nie wsłuchać. Śmiało można napisać, że podczas odsłuchu odbiorca nieustannie ma wrażenie, że tam cały czas „coś się dzieje”. Nie ma momentów, w których możemy sobie pozwolić na luźniejszą interpretację muzyki, ale do tego chyba już zdążyliśmy się przyzwyczaić, poznając wcześniejszą twórczość panów Michael’a Kohlbecker’a i Gabriel’a Le Mar’a. Druga część albumu ma już o wiele bardziej zarysowany beat. Śmiało można napisać, że do końcowej części albumu można sobie delikatnie popląsać. Wszystko jednak przy zachowaniu całkiem leniwego tempa i braku euforycznych uniesień charakterystycznych np. dla full on’u.

Podsumowując, płyta powinna się spodobać nie tylko zwolennikom wolniejszych i spokojniejszych klimatów, powinna zyskać sobie uznanie także w kręgach tzw. „lazy dancers”, zwłaszcza ze względu na swój uptempo’wy finisz. LIQUID BEACH jednak z założenia miał być albumem oscylującym w granicach szeroko pojętego chillout’u i takim właśnie niewątpliwie jest. Solidna dawka psychedelicznych dźwięków z idealnie dobraną stopą w zjawiskowy wręcz sposób manipulują odbiorcą, budując atmosferę i klimat, w których na zmianę odczuwamy pokorę, odprężenie, radość, zadumę czy ekstazę. Myślę, że zwolennikom Saafi Brothers i tak żadna recenzja nie będzie potrzebna, by zaznajomić się z LIQUID BEACH, dla tych, którzy do tej pory nie mieli jednak okazji zetknąć się z ich twórczością, płyta okaże się nie lada gratką i zachęci Was do zapoznania się z wcześniejszymi albumami tego duetu.
______________________________

8 / 10
Marion